Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

V ACa 569/19 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Warszawie z 2020-01-20

Sygn. akt V ACa 569/19

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 stycznia 2020 r.

Sąd Apelacyjny w Warszawie V Wydział Cywilny w składzie następującym:

Przewodniczący: Sędzia SA Paulina Asłanowicz

Sędziowie: SA Edyta Jefimko

SA Bernard Chazan (spr.)

Protokolant: sekr. sąd. Aneta Walkowska

po rozpoznaniu w dniu 10 stycznia 2020 r. w Warszawie

na rozprawie

sprawy z powództwa M. W.

przeciwko (...) z siedzibą w E. (M., Anglia)

o ochronę dóbr osobistych

na skutek powódki od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 16 maja 2019 r., sygn. akt II C 1164/17

1.  oddala apelację;

2.  zasądza od M. W. na rzecz (...) z siedzibą w E. (M., Anglia) kwotę 540 zł (pięćset czterdzieści złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego.

Edyta Jefimko Paulina Asłanowicz Bernard Chazan

Sygn. akt V ACa 569/19

UZASADNIENIE

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczyło się postępowanie z powództwa M. W. przeciwko (...) z siedzibą w E., M. (Anglia) o ochronę dóbr osobistych. Powódka wniosła o usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych poprzez:

1.  nakazanie pozwanemu zamieszczenia oświadczenia na stronie internetowej (...) oraz na stronie głównej portalu pozwanego pod adresem (...) o treści:

„PRZEPROSINY

Portal J. N. przeprasza Polkę M. W. za naruszenie jej dóbr
w postaci tożsamości i godności narodowej oraz prawa do niezakłamanej historii, naruszonych poprzez umieszczenie w materiale prasowym o obecnej ustawie reprywatyzacyjnej, zdjęć oraz tekstu sugerującego, że to Polacy są odpowiedzialni za Holokaust (mordowanie Żydów podczas II wojny światowej), i że Polacy konfiskowali majątki Żydów podczas II wojny światowej. W rzeczywistości, Polacy nie mordowali, a ratowali Żydów podczas tragedii Holocaustu, Żydów mordowali Niemcy, Polacy nie mieli nic wspólnego z konfiskatą majątków Żydowskich podczas II wojny światowej – majątki te konfiskowali Niemcy.”

przy czym tekst tego oświadczenia miałby być opublikowany na ww. stronach internetowych, w ramkach wielkości ¼ ekranu, które to treści powinny być dostępne dla każdego użytkownika i widoczne dla użytkownika od razu po wejściu na stronę główną (bez dokonywania żadnych dodatkowych czynności)
i nie mogą być prezentowane w formie zdjęcia (obrazu), ale w formacie HTML;

2.  zakazanie pozwanemu, na przyszłość, jakiegokolwiek sugerowania, że Polacy są odpowiedzialni za Holocaust, że Polacy zabijali Żydów podczas II wojny światowej, że Polacy podczas II wojny światowej konfiskowali majątki żydowskie;

3.  nakazanie używania – w materiałach prasowych pozwanego – określenia „niemieccy Naziści” zamiast jedynie Naziści, by nie wprowadzać czytelników
w błąd, że Naziści nie mieli narodowości lub byli Polakami.

Ponadto, powódka domagała się zasądzenia od pozwanego kosztów procesu według norm przepisanych, w tym kosztów zastępstwa procesowego.

W odpowiedzi na pozew pozwany wniósł o oddalenie powództwa w całości oraz o zasądzenie od powódki kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

Wyrokiem z dnia 16 maja 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo, zasądził od powódki na rzecz strony pozwanej kwotę 1.097 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego oraz nakazał pobrać od powódki na rzecz Skarbu Państwa – Sądu Okręgowego w Warszawie kwotę 4.623,57 zł tytułem nieuiszczonych wydatków. Rozstrzygnięcie to zapadło w oparciu o przedstawione poniżej ustalenia faktyczne poczynione przez sąd pierwszej instancji na podstawie treści artykułu pt. (...)”, którego okoliczności powstania i data zamieszczenia na łamach portalu (...) były bezsporne pomiędzy stronami, a także treść innych artykułów dotyczących opublikowanego w październiku 2017 roku projektu polskiej ustawy reprywatyzacyjnej.

W dniu 25 października 2017 r. na portalu (...) /, na stronie internetowej pod adresem (...)/ukazał się artykuł pt. „ (...)”. W publikacji znalazły się m.in. następujące sformułowania: „ (...)”, „(...)”., „(...)”, „(...)”.

W dacie wniesienia pozwu, na początku artykułu, poniżej głównego tytułu, zamieszczone jest zdjęcie obozu koncentracyjnego, które nie zostało opatrzone żadnym opisem ( artykuł na stronie internetowej: (...).

Publikacja stanowiła dosłowny przedruk notatki prasowej dotyczącej uchwalenia ustawy o reprywatyzacji mienia w polskim parlamencie, zamieszczonej w dniu 24 października 2017 r. na stronie internetowej przez międzynarodową agencję prasową J. T. A., która dostarcza materiały prasowe do kilkudziesięciu różnych gazet z całego świata . Przedruk o identycznej treści, lecz z innymi ilustracjami, pojawił się także w wielu innych pismach i portalach internetowych, m.in.: V. I. N. w dniu 24 października 2017 r. , F. F. w dniu 24 października 2017 r., (...)w dniu 25 października 2017 r., (...) – w dniu 27 października 2017 r.

Sąd nie oparł się na treści postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie wydanego w sprawie o sygnaturze II Co 124/17), wskazując, że orzeczenie to dotyczyło innej sprawy cywilnej, o odmiennej podstawie faktycznej i zainicjowanej przez inny podmiot, toteż sąd nie był związany ustaleniami faktycznymi poczynionymi w tej sprawie, jak również poglądami prawnymi wyrażonymi w uzasadnieniu zapadłego w niej orzeczenia. Sąd Okręgowy wskazał nadto, że podstawy ustaleń nie stanowiła treść Statutu Fundacji (...) oraz zestawienie działań powódki w ramach tej Fundacji, przedłożonych na okoliczność legitymacji czynnej powódki, gdyż M. W. występuje w sprawie we własnym imieniu, a nie w imieniu Fundacji. Sąd nie oparł się także na przedłożonym przez powódkę tłumaczeniu spornego artykułu, ponieważ tłumaczenie to nie zostało przez nikogo podpisane, nie ma też na nim żadnej pieczątki tłumacza. Wiążącą treść spornego artykułu mógł w niniejszej sprawie przedstawić tłumacz przysięgły, jednak powódka nie zaoferowała takiego wniosku. Sąd Okręgowy pominął dowód z zeznań stron z ograniczeniem do przesłuchania powódki, albowiem powódka mimo prawidłowego wezwania na termin rozprawy, pod rygorem pominięcia dowodu z przesłuchania stron, nie stawiła się i nie usprawiedliwiła należycie swojej nieobecności.

W ocenie Sądu Okręgowego powództwo wywiedzione przez M. W. nie zasługuje na uwzględnienie.

W pierwszej kolejności sąd przyjął, iż okoliczność, że pozwana jest spółką z siedzibą poza granicami Polski, regulowaną przez prawo Wielkiej Brytanii, nie wyłącza jurysdykcji polskiego sądu, a to z uwagi na treść art. 1103 ( 7) pkt 2 k.p.c. (który odnosi się przede wszystkim do szeroko rozumianych czynów niedozwolonych i obejmuje te przypadki, w których dochodzona jest odpowiedzialność za szkodę, która to odpowiedzialność nie wynika z umowy) oraz art. 7 pkt 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE z dnia 12 grudnia 2012 r. nr 1215/1012 w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Dz.U.UE.2012.351.1), zgodnie z którym osoba, która ma miejsce zamieszkania na terytorium państwa członkowskiego, może być pozwana w innym państwie członkowskim w sprawach dotyczących czynu niedozwolonego lub czynu podobnego do czynu niedozwolonego - przed sądy miejsca, w którym nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę. Zdaniem Sądu Okręgowego, miejscem wystąpienia „zdarzenia wywołującego szkodę”, w przypadku naruszenia dóbr osobistych publikacją prasową w internecie jest zarówno miejsce, w którym szkodę zainicjowano (publikacja materiału), jak i miejsce materializacji jej skutków (rozpowszechnienie materiału). Sąd wskazał, iż możliwość zastosowania wspomnianego łącznika jurysdykcji do roszczeń z tytułu naruszenia dóbr osobistych za pośrednictwem treści opublikowanych w internecie potwierdził Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z dnia 25 października 2011 r. (eDate Advertising i in., C‑509/09 i C‑161/10, EU:C:2011:685, pkt 51, 52), wskazując, że w przypadku tradycyjnych publikacji prasowych, poszkodowany może wytoczyć powództwo zarówno w państwie, w którym siedzibę ma wydawca (wtedy roszczenie obejmuje wszystkie wyrządzone szkody) albo przed sądami państw, w których bezprawna publikacja się ukazała (wtedy roszczenia obejmują jedynie szkody, jakie owa publikacja wywołała w danym państwie). Roszczenia z tytułu naruszenia dóbr osobistych za pośrednictwem treści opublikowanych w internecie można dochodzić przed sądami każdego państwa członkowskiego, na którego terytorium treść umieszczona w sieci jest lub była dostępna. Sądy te są właściwe do rozpoznania jedynie krzywdy lub szkody spowodowanych na terytorium państwa członkowskiego sądu, przed którym takie powództwo zostało wytoczone. Sąd Okręgowy uznał więc, iż dostępność spornego artykułu za pośrednictwem internetu m.in. w Polsce przesądza o jurysdykcji krajowej sądu polskiego w niniejszej sprawie.

Z uwagi na fakt, że powódka jest obywatelką Polski i powoływała się na skutki naruszenia, do jakich miało dojść na terytorium Polski, prawem właściwym do rozstrzygnięcia sprawy, jest - zdaniem sądu pierwszej instancji - prawo polskie, gdyż zgodnie z art. 16 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 4 lutego 2011 r. - Prawo prywatne międzynarodowe osoba fizyczna, której dobro osobiste jest zagrożone naruszeniem lub zostało naruszone, może żądać ochrony na podstawie prawa państwa, na którego terytorium nastąpiło zdarzenie powodujące to zagrożenie naruszenia lub naruszenie, albo prawa państwa, na którego terytorium wystąpiły skutki tego naruszenia.

Jako podstawę prawną żądań powódki Sąd Okręgowy wskazał przepisy Kodeksu cywilnego dotyczące ochrony dóbr osobistych, tj. art. 23 i art. 24 k.c. Wyjaśnił, że przesłankami ochrony dóbr osobistych, które muszą być spełnione łącznie, są: istnienie dobra osobistego, zagrożenie lub naruszenie tego dobra oraz bezprawność zagrożenia lub naruszenia.

Zdaniem Sądu Okręgowego nie ma wątpliwości co do istnienia dobra osobistego w postaci czci. Dobrem takim jest również tożsamość narodowa, której naruszenie także zarzuciła powódka. Poczucie tożsamości narodowej jest bowiem wartością uznaną przez polski system prawny, a także przez prawo Unii Europejskiej (art. 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności). Człowiek kształtuje swoją osobowość pod wpływem społeczeństwa i jego kultury, a naturalną dla człowieka społecznością jest naród. Dziedzictwo narodowe, spuścizna, utożsamianie się z dokonaniami i wartościami reprezentowanymi przez przodków jest dobrem osobistym, podlegającym ochronie na podstawie art. 23 i 24 k.c.. Kontynuowanie lub kultywowanie dobrej tradycji przodków jest - także przy uwzględnieniu kryteriów obiektywnych - uznawane za istotną wartość (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 2003 r., V CK 308/02).

Przyczyną, dla której powództwo zostało oddalone, było niewykazanie przez powódkę, że wskutek opublikowania spornego artykułu na stronie internetowej doszło do zagrożenia lub naruszenia jej dóbr osobistych przez stronę pozwaną.

W ocenie Sądu Okręgowego, dana osoba może być zniesławiona wypowiedzią nie odnoszącą się bezpośrednio do niej, lecz do zbiorowości, do której należy. Osoba taka może zasadnie twierdzić, że zostały naruszone jej dobra osobiste, gdy możliwe jest stanowcze ustalenie, że wypowiedź dotyczyła właśnie tej konkretnej osoby. Stanowisko, że wypowiedź dotyczyła konkretnego członka grupy, a w konsekwencji, że doszło do naruszenia jego czci jest uzasadnione między innymi wtedy, gdy wypowiedź miała dotyczyć wszystkich bez wyjątku jej członków. Dla uznania naruszenia poczucia tożsamości narodowej wskutek wypowiedzi o „polskich obozach koncentracyjnych” nie jest niezbędne zawarcie w jej treści odniesienia do konkretnej osoby jako wchodzącej w skład polskiej wspólnoty narodowej.

Sąd Okręgowy podzielił pogląd, zgodnie z którym wydarzenia historyczne, które stanowią dziedzictwo pamięci wspólnoty i jej poszczególnych członków, o bezprecedensowym charakterze, uznawane za fakt bezsporny, nie mogą być relatywizowane, gdyż godzą w poczucie przynależności narodowej i rodzą poczucie krzywdy, kształtując wśród opinii publicznej rażąco nieprawdziwy wizerunek Polski i przypisując Polakom cechy odzierające ich z godności i podważające poczucie ich wartości (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 31 marca 2016 r., I ACa 971/15). Sąd podkreślił jednocześnie, że nie każde obiektywnie pejoratywne określenie użyte we wszelkich okolicznościach spowoduje naruszenie dóbr osobistych. Ocena, czy użycie danego sformułowania prowadzi do takiego naruszenia, wymaga odniesienia się do wszystkich okoliczności sprawy oraz do kryteriów obiektywnych, a nie do subiektywnych odczuć powódki, podyktowanych negatywnymi odczuciami osoby, która wnosi o ochronę swoich dóbr osobistych.

W toku procesu niesporne było to, że w dniu 25 października 2017 r. na portalu (...) na stronie internetowej, której administratorem jest pozwany, ukazał się artykuł pt. (...), dotyczący opublikowanego w październiku 2017 roku projektu polskiej ustawy reprywatyzacyjnej. Powódka nie wykazała jednak, że treść publikacji, zamieszczona w niej fotografia, czy też sposób ich zestawienia sugerują, że to Polacy są odpowiedzialni, względnie współodpowiedzialni za Holocaust, czy też konfiskatę ich majątku.

Sąd Okręgowy wskazał, że powódka, mimo kwestionowania przez pozwanego, że artykuł zawiera zarzucane w pozwie treści, nie złożyła tłumaczenia sporządzonego przez tłumacza przysięgłego tekstu, w którego treści upatruje naruszenia swoich dóbr osobistych. Powódka do akt złożyła jedynie tłumaczenie, które nie zostało przez nikogo podpisane i nie zawiera pieczątki tłumacza.

Niezależnie od powyższego Sąd Okręgowy stwierdził, że analiza treści złożonego przez powódkę tłumaczenia spornego artykułu nie pozwala na przyjęcie, że w jego treści znajdują się twierdzenia bądź sugestie, że „Polacy są odpowiedzialni za Holocaust”, „mordowali Żydów” czy też „konfiskowali majątki Żydów podczas i po II wojnie światowej”. Zawarta w spornej publikacji treść zdania, w którym użyto słowa „Nazis”, nawet w zestawieniu z zamieszczoną w spornej publikacji fotografią, nie daje dostatecznych podstaw do podzielenia wywodów powódki. Sąd pierwszej instancji stanął na stanowisku, że zawarte w treści publikacji określenie „Nazis” nie mogło naruszyć dobra osobistego powódki, przyjmując w tym zakresie stanowisko wyrażone przez Sąd Apelacyjny przy rozpoznawaniu wniosku powódki o udzielenie zabezpieczenia, wedle którego termin „Nazis” (bez określenia narodowości) użyty został w tekście spornego artykułu jednokrotnie i w kontekście historycznym („ (...) ”.). Sąd Okręgowy podkreślił przy tym, że użyty w tekście termin „Nazis” nie został dookreślony narodowością, a z treści tekstu nie wynika, że termin ten został użyty w odniesieniu do Polaków. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że słowo „nazista” stanowi, w odczuciu przeciętnego Polaka, synonim hitlerowskiej brutalności, bezwzględności oraz stosowanej na okupowanych obszarach polityki eksterminacji i germanizacji. Także w encyklopedii PWN nazista (nazi) oznacza członka niemieckiej partii narodowo - socjalistycznej (nazistowskiej), hitlerowca.

Zdaniem Sądu Okręgowego, chybiony jest również zarzut powódki, że materiały wizualne w postaci zdjęć, załączone do materiału o najnowszej ustawie reprywatyzacyjnej, również wskazują na przypisywanie Polakom odpowiedzialności za Holocaust. Sąd wskazał, że powódka w uzasadnieniu pozwu odwołała się do pierwotnej postaci spornej publikacji, kiedy była ona opatrzona innym zdjęciem wraz z opisem. Sporna publikacja, zarówno w dacie wniesienia pozwu, jak i obecnie, opatrzona jest fotografią obozu koncentracyjnego i prowadzących do niego torów, bez jakiegokolwiek opisu. Fotografia ta, nawet w zestawieniu z treścią spornego artykułu, w którym została zamieszczona, nie sugeruje, że Holocaust był udziałem Polaków lub „polskich nazistów”, ani że to Polacy zarekwirowali majątki żydów. W żaden sposób nie sugeruje również, że obóz koncentracyjny ze zdjęcia był „polskim obozem koncentracyjnym”. Ostatecznie więc sąd pierwszej instancji uznał, że przywołany przez powódkę artykuł i zamieszczona w nim fotografia nie zawierają treści, które mogłyby uzasadniać twierdzenie o naruszeniu jej dóbr osobistych, co stanowi podstawę oddalenia powództwa, bez oceny pozostałych przesłanek odpowiedzialności z tego tytułu.

Na marginesie Sąd Okręgowy wskazał, że o braku bezprawności naruszenia nie mógłby świadczyć fakt, że treść spornej publikacji stanowiła jedynie przedruk notatki prasowej zamieszczonej przez agencję prasową. Okoliczność, że informacje naruszające dobra osobiste osoby (co w sprawie nie zostało wykazane) zostały upublicznione przez inne media, nie oznacza przyzwolenia na ich dalsze powielanie i nie wyklucza możliwości przypisania bezprawności następującym po niej naruszeniom. Nawet dokonując przedruku materiału prasowego wydawca nie jest zwolniony od oceny, czy materiał ten nie zawiera treści godzących w cudze dobra osobiste oraz czy w świetle dostępnych mu informacji zarzuty nagannego działania, stawiane konkretnym osobom, są uzasadnione (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 15 lipca 2010 r., VI ACa 1402/09).

O kosztach procesu Sąd Okręgowy orzekł zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik procesu (art. 98 k.p.c.), zasądzając na rzecz strony pozwanej koszty zastępstwa procesowego, ustalone na podstawie § 8 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz opłatę skarbową od pełnomocnictwa w wysokości 17 zł.

Z wyrokiem Sądu Okręgowego nie zgodziła się M. W., która w złożonej apelacji zaskarżyła to orzeczenie w całości, zarzucając:

1.  naruszenie prawa materialnego, tj. art. 23 k.c. w zw. z art. 24 k.c. poprzez dokonanie jego błędnej wykładni i nieodpowiednią subsumpcję, a w efekcie przyjęcie, że:

-

treść zdania, w którym użyto słowa „Nazis", nawet w zestawieniu z zamieszczoną fotografią, nie naruszyły dobra osobistego powódki,

-

użyty w tekście termin „Nazis" nie został dookreślony narodowością, a z treści tekstu nie wynika, że termin ten został użyty w odniesieniu do Polaków,

-

materiały wizualne w postaci zdjęć załączone do materiału o najnowszej ustawie reprywatyzacyjnej nie wskazują na przypisywanie Polakom odpowiedzialności za Holocaust,

2.  naruszenie prawa procesowego tj.:

-

art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. poprzez drastycznie błędną ocenę materiału dowodowego, polegającą na twierdzeniu, iż nie zostało w dostatecznym stopniu przez powódkę wykazane, że:

-

treść spornego artykułu, czy też zamieszczona w nim fotografia, jak również sposób ich zestawienia sugerują odpowiedzialność Polaków za zbrodnie nazistowskie popełnione w czasie II wojny światowej i konfiskatę majątku ofiar Holocaustu, a przez to uznanie, że przywołany przez powódkę artykuł i zamieszczona w nim fotografia nie zawiera treści, które Powódka powołuje na uzasadnienie swoich roszczeń;

-

w treści artykułu znajdują się twierdzenia bądź sugestie, że „Polacy są odpowiedzialni za Holocaust”, „mordowali Żydów”, „konfiskowali majątki Żydów podczas i po II wojnie światowej”;

-

art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. poprzez brak klarownego oparcia się przez sąd na przedłożonym przez powódkę tłumaczeniu spornego artykułu z uwagi na brak podpisu lub pieczątki na tłumaczeniu, oraz twierdzenie, że wiążącą treść spornego artykułu mógł w niniejszej sprawie przedstawić jedynie tłumacz przysięgły,

3.  błąd w ustaleniach faktycznych, mający istotny wpływ na wynik niniejszego postępowania, polegający na nieprawidłowym przyjęciu, że powódka nie udowodniła treści artykułu oraz treści podpisu pod kontrowersyjnym zdjęciem oraz samego zestawienia treści i zdjęcia jako naruszającego dobra osobiste powódki, podczas gdy okoliczności te wynikają jednoznacznie z całokształtu zebranego materiału dowodowego.

Podnosząc powyższe zarzuty, strona powodowa wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku i uwzględnienie w całości żądań powódki oraz zasądzenie od pozwanego kosztów postępowania za obie instancje, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych z uwzględnieniem kwoty 17 zł tytułem poniesionej przez powoda opłaty skarbowej od pełnomocnictwa, ewentualnie – o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o kosztach postępowania.

Strona pozwana wniosła o oddalenie apelacji wywiedzionej przez powódkę oraz zasądzenie od niej kosztów postępowania apelacyjnego, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

Sąd Apelacyjny zważył co następuje:

Apelacja strony powodowej nie zasługuje na uwzględnienie. Sąd Apelacyjny podziela ustalenia stanu faktycznego poczynione przez sąd pierwszej instancji i przyjmuje je w całości, a stwierdzenie to, w sytuacji orzekania na podstawie materiału zgromadzonego w postępowaniu w pierwszej instancji czyni zbędnym powtarzanie dokonanych ustaleń w tym miejscu (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 23 lipca 2015 r., I CSK 654/14). Strona skarżąca podniosła niezrozumiały zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, polegający na nieprawidłowym przyjęciu, że powódka nie udowodniła treści artykułu oraz podpisu pod kontrowersyjnym zdjęciem oraz samego zestawienia treści i zdjęcia jako naruszającego dobra osobiste powódki, podczas gdy okoliczności te wynikają z zebranego materiału dowodowego. W istocie bowiem sąd pierwszej instancji poddał analizie załączony do pozwu tekst artykułu i dokonał jego oceny w kontekście twierdzeń powódki co do naruszenia jej dóbr osobistych, zaś fakt, że ostatecznie tego naruszenia nie stwierdził, nie stanowi podstawy dla formułowania zarzutu błędnych ustaleń faktycznych.

Należy jednak zgodzić się ze skarżącą, iż kwestia wykorzystania przez Sąd Okręgowy załączonego do pozwu tłumaczenia spornej publikacji budzi wątpliwości z uwagi na wewnętrzną sprzeczność wynikającą z uzasadnienia zaskarżonego wyroku. Sąd z jednej strony stwierdził bowiem, że nie oparł się na tym tłumaczeniu, gdyż nie zostało ono przez nikogo podpisane i brak jest pieczątki tłumacza przysięgłego, który jako jedyny podmiot mógłby przedstawić „wiążącą treść spornego artykułu”, z drugiej zaś uznał, że „analiza treści złożonego przez powódkę tłumaczenia (…) nie pozwala na przyjęcie, że w jego treści znajdują się twierdzenia bądź sugestie” opisane w pozwie. Oznacza to, że – pomimo przyjęcia, że powódka winna była zaoferować tłumaczenie sporządzone przez tłumacza przysięgłego – brak tak przygotowanego tłumaczenia nie stanowił podstawy oddalenia powództwa, gdyż nastąpiło to w związku z uznaniem, na podstawie niepodpisanego tłumaczenia, że sporna publikacja nie zawiera elementów naruszających dobra osobiste M. W..

Zgodnie z art. 5 ust. 1 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych językiem urzędowym przed sądami jest język polski. Dlatego przyjmuje się, że zasadą winno być przeprowadzanie wszystkich dowodów w języku polskim. Dotyczy to także dokumentów, co oznacza, że dowód z dokumentu zagranicznego sąd przeprowadzi po przetłumaczeniu go na język polski przez tłumacza przysięgłego. Obowiązek tłumaczenia dokumentu na język polski istnieje także wówczas, gdy sędziowie tworzący skład orzekający znają język obcy, w którym dokument zagraniczny został sporządzony. Wynika to z konieczności rozdzielenia funkcji sędziego i funkcji biegłego lub tłumacza w sprawie (por. wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 31 maja 2012 r., I ACz 826/12, postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 24 lipca 2013 r., III CZ 34/13). Rozwinięciem tego poglądu jest teza, że sąd w ogóle nie może oprzeć się na dowodzie z dokumentu sporządzonym w języku obcym (por. A. Góra – Błaszczykowska w Komentarz do Kodeksu postępowania cywilnego, 2020, wyd. 3, Legalis). Stanowisko to jest jednak zdaniem Sądu Apelacyjnego zbyt daleko idące. Przeczy mu treść art. 256 k.p.c., zgodnie z którym sąd może zażądać, aby dokument w języku obcym był przełożony przez tłumacza przysięgłego. Przepis ten nie wprowadził więc wymogu tłumaczenia, lecz możliwość, pozostawiając ocenę takiej potrzeby sądowi orzekającemu. Nie zawiera też reguły, zgodnie z którą każdy przekład dokumentu sporządzonego w języku polskim powinien być dokonany przez tłumacza przysięgłego. Strona może więc, jak w sprawie niniejszej, dokonać własnego przekładu dokumentu składanego w języku obcym na język polski. Co do zasady, w interesie strony składającej wniosek o dopuszczenie dowodu z dokumentu, jest złożenie tego dokumentu w takiej formie, która umożliwia wykorzystanie go jako materiału dowodowego, to strona powinna zadbać zatem o to, aby dokument sporządzony w języku obcym został przetłumaczony na język polski (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 26 stycznia 2015 r., I ACa 1037/14). W przypadku, gdy tłumaczenie to nie zostanie zakwestionowane przez drugą stronę, a sąd orzekający nie nabierze wątpliwości co do wiarygodności i poprawności przedłożonego tłumaczenia, stanie się ono podstawą przeprowadzonego dowodu. W przeciwnym razie sąd może zobowiązać stronę do złożenia przekładu dokonanego przez tłumacza przysięgłego lub sam zarządzić takie tłumaczenie. Uznać więc należy, iż o ile pomiędzy stronami nie ma rozbieżności co do polskiego znaczenia tekstu sporządzonego w języku obcym, a dla sądu orzekającego jego zrozumienie także nie rodzi problemów, przedmiotem dowodu może być także dokument sporządzony w języku innym niż polski. Taka sytuacja wystąpiła w sprawie niniejszej, w której strona pozwana kwestionowała nie przedstawione przez M. W. tłumaczenie, lecz jej twierdzenia co do wykorzystania w publikacji określonych słów, czy zwrotów, a także znaczenia poszczególnych stwierdzeń z punktu widzenia tezy o bezprawnym naruszeniu dóbr osobistych powódki.

Jako chybione Sąd Apelacyjny ocenił nieumotywowane bliżej zarzuty odnoszące się do naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. W myśl art. 233 § 1 k.p.c. sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, po wszechstronnym rozważeniu zebranego materiału dowodowego. Skuteczne postawienie zarzutu obrazy tego przepisu polega na wykazaniu, przy użyciu argumentów jurydycznych, że sąd pierwszej instancji rażąco naruszył ustanowione w tym przepisie zasady oceny wiarygodności i mocy dowodów, a także, że naruszenie to miało wpływ na wynik sprawy (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 14 stycznia 2000 r., I CKN 1169/99 i z dnia 10 kwietnia 2000 r., V CK 17/00). Naruszenie to polegać więc może na przekroczeniu wyznaczonej w ten sposób granic swobody oceny dowodów lub na zaniechaniu dokonania wszechstronnego rozważenia okoliczności sprawy i przeprowadzonych dowodów. Oceniając trafność ww. zarzutu apelacyjnego Sąd Apelacyjny podzielił pogląd, zgodnie z którym jeżeli z określonego materiału dowodowego sąd pierwszej instancji wyprowadził wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z dowodami lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych związków przyczynowo - skutkowych, to przeprowadzona przez sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 września 2002 r., II CKN 817/00). Należy przy tym podkreślić, że przepis art. 233 § 1 k.p.c. reguluje jedynie kwestię oceny wiarygodności i mocy dowodowej przeprowadzonych w sprawie dowodów, a nie poczynionych ustaleń faktycznych, czy wyprowadzonych z materiału dowodowego wniosków.

Analiza uzasadnienia zaskarżonego wyroku prowadzić musi do wniosku, że reguły określające swobodną ocenę dowodów, o której mowa w art. 233 § 1 k.p.c., nie zostały naruszone przez sąd pierwszej instancji. Wyprowadzone wnioski są bowiem logiczne, nie stoją w sprzeczności z zasadami doświadczenia życiowego i mają podstawy w zebranym materiale dowodowym, toteż także zarzut błędnych ustaleń faktycznych nie jest uprawniony. Należy podkreślić, iż twierdzenie strony skarżącej odnoszące się do błędnego, jej zdaniem, przyjęcia przez Sąd Okręgowy, że powódka nie wykazała twierdzeń przedstawionych w uzasadnieniu pozwu i podstaw odpowiedzialności prawnej strony pozwanej, mogłoby się wiązać z kwestią oceny dowodów jedynie wówczas, gdyby w apelacji znalazł się przekonujący wywód, na podstawie którego zasadne byłoby stwierdzenie, że jakiś dowód został w sposób wadliwy uznany przez sąd za wiarygodny, bądź pozbawiony waloru wiarygodności. Tego rodzaju argumentacja nie została jednak zaprezentowana w apelacji, co czyni opisywany zarzut bezzasadnym.

Przechodząc do kwestii merytorycznych, w pierwszej kolejności wskazać trzeba, że zagadnienie ochrony wskazanych w pozwie dóbr osobistych obywateli polskich na tle publikacji w mediach europejskich i światowych zawierających informacje dotyczące zdarzeń historycznych, w tym zwłaszcza wojny z lat 1939-1945, doczekała się co najmniej kilku wypowiedzi judykatury. Są one zasadniczo zbieżne co do tego, że tożsamość narodowa (poczucie przynależności narodowej) oraz godność narodowa (duma z takiej przynależności), mieszczą się w powszechnie i społecznie akceptowanym zestawie wartości, które mogą stanowić ważny element stanu świadomości i uczuć człowieka, a jeśli są wyznawane i kultywowane przez określoną osobę należy je uznać za jej dobra osobiste podlegające ochronie przewidzianej w art. 23 i k.c. Prawo do poczucia tożsamości narodowej ma swoje uzasadnienie w art. 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Podobnie dziedzictwo narodowe, spuścizna, utożsamianie się z dokonaniami i wartościami reprezentowanymi przez przodków jest podlegającym ochronie dobrem osobistym. Kontynuowanie lub kultywowanie dobrej tradycji przodków jest i powinno być - także przy uwzględnieniu kryteriów obiektywnych - uznawane za istotną wartość. Publikacja, która godzi w wartości związane z uczestnictwem jednostki w społeczności, w sposób naturalny kształtującej jej osobowość, wkracza także w sferę wartości leżących u podstaw ochrony czci pojmowanej jako godność osobista. Dotyka bowiem sfery kontynuacji związanej z uczestnictwem w polskiej wspólnocie narodowej bycia tym samym, utrzymania ciągłości. Oczernianie wspólnoty, która wywarła doniosły wpływ na ukształtowanie osobowości człowieka, stanowi formę poniżenia jego godności. Sfera przekonań, poglądów i wyobrażeń jednostki na temat wspólnoty, z którą się utożsamia, zaliczana do integralności psychicznej człowieka, wchodzi w zakres jego dobra osobistego ( por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 2003 r. V CK 308/02, wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 30 września 2015 r., I ACa 403/15, wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 31 marca 2016 r., I ACa 971/15, wyroki Sądu Apelacyjnego w Krakowie: z dnia 2 sierpnia 2019 r., I ACa 768/18 i z dnia 22 grudnia 2016 r., I ACa 1080/16). Ponadto, w uzasadnieniu wyroku z dnia 12 grudnia 1978 r. (IV CR 421/78) Sąd Najwyższy przyjął, że w interesie całego narodu leży, aby fakty odnoszące się do najnowszych jego dziejów obejmujących trudny okres okupacji, przedstawiane były zgodnie z prawdą.

Akceptując powyższe, należy więc przyjąć, że publikowanie treści przypisujących Polakom zbrodnie Holokaustu i inne zbrodnie wojenne dokonane przez III Rzeszę uznać należy za krzywdzące i godzące w poczucie tożsamości i dumy narodowej. Wydarzenia historyczne, które stanowią dziedzictwo pamięci wspólnoty i jej poszczególnych członków, o bezprecedensowym charakterze, uznawane za fakt bezsporny, nie mogą być relatywizowane, albowiem godzą w poczucie przynależności narodowej i wywołują poczucie krzywdy, kształtując wśród opinii publicznej rażąco nieprawdziwy wizerunek Polski i przypisując Polakom cechy odzierające ich z godności i podważające poczucie ich wartości. Dlatego jakiekolwiek sugestie, że Polacy są odpowiedzialni, względnie współodpowiedzialni za Holokaust, że zabijali Żydów podczas II wojny światowej i konfiskowali wówczas ich majątki, dotykają, zdaniem sądu odwoławczego, sfery dziedzictwa narodowego, a w konsekwencji, jako całkowicie nieprawdziwe i krzywdzące, mogą prowadzić do bezprawnego naruszenia (zagrożenia) prawnie chronionych dóbr osobistych polskich obywateli. Mogą rzutować w istotny sposób na poczucie własnej godności narodowej, burząc uprawnione, bo mające pełne oparcie w faktach, przekonanie, iż Polska była ofiarą działań wojennych zainicjowanych i prowadzonych przez Niemców, a jej obywatele, także pochodzenia żydowskiego, ponieśli daleko idące, często okrutne i nieodwracalne konsekwencje tych działań. Mogą też w istotny sposób wpływać na kształtowanie wśród współczesnych obywateli innych państw opinii o Polsce i Polakach, jako tych, których rola w czasie wojny prowadzonej w latach 1939-1945 nie była jednoznaczna.

Z punktu widzenia oceny zasadności stanowiska strony skarżącej kluczowe znaczenie ma okoliczność, że dla pozytywnej weryfikacji twierdzeń pozwu co do naruszenia przez pozwaną prawnie chronionej sfery dóbr osobistych M. W. nie jest wystarczająca subiektywna ocena zainteresowanej, oparta na osobistych odczuciach psychicznych, wyznaczana miarą jej samooceny i własnej wrażliwości. Ocena, czy nastąpiło naruszenie dobra osobistego, nie może być bowiem dokonana według miary indywidualnej wrażliwości osoby, która czuje się dotknięta zachowaniem innej osoby, lecz musi mieć charakter obiektywny.

Obiektywnymi kryteriami stwierdzenia naruszeń powinny być oceny wynikające z istniejącej świadomości społecznej i prawnej, zasad współżycia społecznego i zasad moralnych, oraz odwołanie do typowej reakcji społecznej. Z tego względu w orzecznictwie przyjęto, że celowe jest ich dokonywanie według kryterium testu obiektywnego, obejmującego typowe odczucia przeciętnej osoby, opinię osób rozsądnie myślących, nie zainteresowanych. Przy ocenie tej należy uwzględnić szerszy kontekst społeczny i pod tym kątem dopiero dokonać ustalenia, czy dane zachowanie w powszechnym odbiorze społecznym miało charakter naruszenia dobra osobistego (por. uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 28 maja 1971 r., III PZP 33/70, oraz wyroki Sądu Najwyższego: z dnia 16 stycznia 1976 r., II CR 692/75, z dnia 25 kwietnia 1989 r., I CR 143/89, z dnia 11 marca 1997 r., III CKN 33/97, z dnia 4 kwietnia 2001 r., III CKN 323/00, z dnia 26 października 2001 r., V CKN 195/01, z dnia 23 maja 2002 r., IV CKN 1076/00, z dnia 5 kwietnia 2002 r., II CKN 953/00 i z dnia 29 października 2010 r., V CSK 19/10). Wynik tego testu, z uwzględnieniem wskazanych powyżej okoliczności, okazał się w sprawie niniejszej negatywny, toteż sąd pierwszej instancji zasadnie oddalił powództwo wywiedzione przez M. W.. Jest oczywiste, że powódka, która z racji działania w fundacji, której celem jest wyszukiwanie w mediach światowych wszelkich przekłamań dotyczących historii Polski, jest szczególnie wyczulona na te sytuacje, w których zło wyrządzone w czasie II wojny światowej jest w jakikolwiek sposób wiązane, od strony sprawczej, z Polską, czy Polakami. Okoliczność ta nie może jednak wpływać na kryteria oceny poszczególnych zdarzeń i zachowań, w których powódka upatruje naruszenia poczucia dumy narodowej, czy tożsamości narodowej, bowiem także w jej przypadku decydujące znaczenie mają kryteria obiektywne, a jej wewnętrzne odczucia i przekonania mogą być wzięte pod uwagę w ograniczonym tylko zakresie.

Należy podkreślić, że swoboda wypowiedzi jest jednym z filarów społeczeństwa demokratycznego, warunkiem rozwoju. Nie można więc ograniczać się do poglądów, które są odbierane jako przychylne, postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne. Poszukiwanie prawdy historycznej jest pożądane, a wyjaśnianie przyczyn, dla których może ona nie zostać odkryta, cenne dla dalszych badań problemu (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 lipca 2014 r., IV CSK 716/13). W ocenie Sądu Apelacyjnego, sposób rozstrzygnięcia kolizji między naruszeniem dóbr osobistych osób danej narodowości, utożsamiającymi się ze swoim państwem i jego historią, czerpiącymi z tego poczucie dumy oraz kultywujących dobrą tradycję przodków – z jednej strony - oraz prawem podmiotowym osoby odwołującej się do swobody wypowiedzi – z drugiej strony - jest uzależniony od okoliczności konkretnej sprawy (por. także wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 lutego 2004 r., III CK 329/02). Nie ma tu więc miejsca na ogólne reguły, które w sposób automatyczny rozstrzygałyby wynik tej kolizji, wskazując dobro, któremu należy przyznać prymat.

Dokonując analizy zebranego materiału sąd odwoławczy uznał, iż krytyka polskich rozwiązań prawnych, które miały zostać wprowadzone projektowaną ustawą o zrekompensowaniu niektórych krzywd wyrządzonych osobom fizycznym wskutek przejęcia nieruchomości lub zabytków ruchomych przez władze komunistyczne po 1944 roku, nawiązuje do wydarzeń historycznych, lecz w innym kontekście niż przyjęte przez skarżącą. Stanowisko przedstawione w publikacji nie uzasadnia tak daleko idących twierdzeń, jak przedstawiono w uzasadnieniu pozwu.

Odwołując się do niekwestionowanych obecnie faktów historycznych nie może być wątpliwości, że Żydzi, także obywatelstwa polskiego, doznali ogromu cierpień w czasie II wojny światowej. Zostali poddani masowej eksterminacji w obozach koncentracyjnych, w których przed śmiercią pozbawiano ich kosztowności, w tym biżuterii. Proceder ten został uwidoczniony na fotografii, która stanowiła element spornej publikacji w jej pierwotnym kształcie. Z artykułu wynika, że osoby, które zginęły w czasie działań wojennych, pozostawiły majątki na ziemiach należących po wojnie do Polski, których ich bliscy nie mogli odzyskać z uwagi na procesy nacjonalizacyjne przeprowadzane przez władze komunistyczne. To samo dotyczyło mienia osób, które ratowały się ucieczką do innych krajów i nigdy do Polski nie powróciły. Wedle autora publikacji sprawiedliwość wymaga, aby możliwość odzyskania utraconych dóbr została im stworzona, czego w przedstawionym w 2017 roku projekcie ustawy, przewidującym ograniczenia i utrudnienia, związane z wymogiem posiadania polskiego obywatelstwa, czy określonego stopnia pokrewieństwa, zdecydowanie zabrakło. W konsekwencji osoby spoza grona osób najbliższych zamordowanym nie mogłyby skorzystać z nowego prawa. Te zaś, które spełniłyby kryterium podmiotowe, otrzymałyby jedynie zwrot ułamka wartości przejętego mienia, co także zostało ocenione krytycznie. W tekście przytoczono wypowiedź przewodniczącego Światowej Organizacji ds. Restytucji Mienia Żydowskiego, który wyraził rozczarowanie, że „propozycja władz Polski wyklucza większość żyjących polskich ofiar Holokaustu” – obywateli przedwojennej Polski oraz ich rodzin. Wedle tej organizacji, „Polska jako jedynie duże państwo w Europie nie przyjęła jeszcze ustawy o zwrocie majątku zagrabionego przez nazistów lub bezprawnie znacjonalizowanego po wojnie przez władze komunistyczne”.

Analiza spornej publikacji, zarówno w wersji oryginalnej, jak i w złożonym do akt tłumaczeniu, nie pozostawia wątpliwości, iż w warstwie tekstowej nie zawiera ona żadnych informacji, opinii, a nawet sugestii, które mogłyby godzić w dobra osobiste powódki. Teza, jakoby w samym tekście znalazły się sugestie co do udziału Polaków w Holokauście nie przystaje do rzeczywistości. Podobnie należy ocenić wyrażone w pozwie przekonanie, że sporny tekst uprawnia do stwierdzenia, że Polacy mordowali Żydów podczas wojny i uczestniczyli w tym czasie w konfiskacie majątków żydowskich. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że przedmiotem artykułu jest projekt ustawy, który wprost, już w tytule stanowi, że odnosi się do mienia przejętego przez władze komunistyczne po wojnie (po roku 1944). Nie dotyczy więc majątków odebranych przez władze niemieckie w czasie wojny. Dostrzegł to autor publikacji, który w przedostatnim akapicie wyraźnie rozróżnił kwestię zwrotu majątku zagrabionego przez nazistów od tego, który został „bezprawnie znacjonalizowany po wojnie przez władze komunistyczne”. Udział Polski w odebraniu mienia żydowskiego został powiązany wyłącznie z działaniami władz komunistycznych po II wojnie światowej. Tego rodzaju informacja, czy sugestia nie może godzić w dobra osobiste powódki, bowiem tak rzeczywiście było, a nacjonalizacja dotyczyła również majątków tych Polaków, którzy nie mieli żydowskiego pochodzenia. Poza tym kwestia ta wykracza poza podstawę faktyczną powództwa i granice wywiedzionych roszczeń, które – co wynika wprost z treści żądanych przeprosin – miałyby dotyczyć wyłącznie majątków skonfiskowanych w trakcie działań wojennych oraz zbrodni niemieckich popełnionych w tym czasie. Należy również zauważyć, że w treści artykułu wprost wskazano, że to Polacy byli ofiarami w procesie eksterminacji Żydów, a 90 % polskich Żydów padło ofiarami Holokaustu, co także stawia Polskę i Polaków po stronie ofiar wojny. Zarzut, że wśród dużych państw europejskich Polska jest jedynym, które nie przyjęło prawa reprywatyzującego majątek zagrabiony przez nazistów, pozwala na uznanie, że autor stawia Polskę wśród tych państw, na terenie których naziści działali, lecz – oceniając rzecz obiektywnie - nie pozwala na utożsamianie pojęć nazisty i Polaka. Sąd podtrzymuje stanowisko wyrażone w sprawie niniejszej przez Sąd Apelacyjny w Warszawie w uzasadnieniu postanowienia z dnia 15 listopada 2018 r. (V ACz 836/18) w zakresie znaczenia, w jakim użyte zostało słowo „naziści”. W istocie bowiem nie każde wykorzystanie tego określenia, bez doprecyzowania narodowości, może naruszać dobra osobiste jednostki. Takim naruszeniem – w odniesieniu do obywatela polskiego – mogłoby skutkować użycie tego terminu w powiązaniu ze zbrodniami dokonanymi przez Niemców w sposób przypisujący te zbrodnie narodowi polskiemu. Nic takiego nie miało jednak miejsca w treści publikacji. Nie jest przekonujące twierdzenie, iż znaczenie tego słowa w języku angielskim obejmuje także pewne cechy charakteru opisywanej osoby, czy sposób jej postępowania. Jakkolwiek znaczenia tego nie sposób negować, wskazać trzeba, iż słowo to zostało użyte w tekście o konkretnej tematyce i w określonym kontekście. Nie znajduje uzasadnienia teza, że typowy, przeciętny czytelnik, niezależnie od tego, czy pochodzi z Polski, Wielkiej Brytanii, czy innego kraju, może powziąć wątpliwości - na gruncie informacji zawartych w ocenianym artykule, które wprost odnoszą się do zdarzeń z czasów II wojny światowej - czy nazistami byli niemieccy okupanci, którzy mordowali ludzi w obozach koncentracyjnych, czy bliżej nieokreślone osoby, być może narodowości polskiej, posiadające negatywne cechy (brak tolerancji, autorytaryzm), w związku z którymi zostały określone mianem „nazistów”.

Powyższa ocena pozostaje w pełni aktualna w sytuacji, w której obok omawianego tekstu znajduje się fotografia, która została tam zamieszczona po udzieleniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie zabezpieczenia (postanowienie z dnia 30 listopada 2017 r. wydane w sprawie II Co 124/17), a więc po kilku tygodniach od publikacji artykułu i pozostaje tam do dnia dzisiejszego, pomimo upadku tego zabezpieczenia. Zdjęcie to, nieopatrzone jakimkolwiek opisem, przedstawia bramę obozu koncentracyjnego i prowadzące do niej tory kolejowe. W takiej postaci nie niesie ono przekazu, który mógłby stawiać Polskę w złym świetle, sugerując jakikolwiek sprawczy udział Polaków w tragedii Holokaustu. Tę postać publikacji, zgodnie z art. 316 k.p.c., należało uwzględnić biorąc pod uwagę stan istniejący w dacie zamknięcia rozprawy, zważywszy także na okoliczność, że strona pozwana niezwłocznie usunęła zdjęcie, które wzbudziło zastrzeżenie sądu orzekającego w przedmiocie ww. zabezpieczenia, eliminując w ten sposób jedyną, przyjętą przez ten sąd, podstawę dla tezy o naruszeniu dóbr osobistych. Co szczególnie istotne pozwana nie przywróciła wersji pierwotnej pomimo upływu około dwóch lat od daty upadku zabezpieczenia.

W ocenie Sądu Apelacyjnego, także artykuł w jego pierwotnej wersji, a więc obejmującej fotografię znajdującą się na k. 16 akt sprawy i opatrzoną opisem (w tłumaczeniu): „Złote pierścionki odebrane ofiarom obozu Buchenwald i wykorzystane na rzecz prowadzonych przez nazistów działań wojennych. Podczas Holokaustu majątek Żydów był konfiskowany, a wielu z nich nigdy nie doczekało się sprawiedliwości”, nie uzasadnia ostatecznie tezy o naruszeniu dóbr osobistych M. W.. Sąd drugiej instancji wyraża przekonanie o braku podstaw do wywodzenia na podstawie zdjęcia, jego opisu, względnie zestawienia obu tych elementów z całym tekstem, że niosą one za sobą sugestię, że za grabieże mienia ofiar Holokaustu, w tym straconych w obozach koncentracyjnych, odpowiedzialność ponoszą Polacy, jak również, że przywłaszczenia tego mienia państwo polskie dokonało po drugiej wojnie światowej. Z zacytowanego powyżej opisu fotografii wynika, że zabrana w ten sposób biżuteria posłużyła do sfinansowania prowadzenia wojny przez nazistów. Jest przy tym oczywiste, że brak było jakichkolwiek powiązań faktycznych pomiędzy systemem nazistowskich obozów koncentracyjnych a państwem polskim. Ponadto obóz Buchenwald znajdował się na terenie III Rzeszy, toteż teza, jakoby ww. informacja w jakikolwiek sposób sugerowała, że to Polacy zrabowali mienie zesłanych tam osób, nie znajduje żadnego uzasadnienia. Właściwy przekaz jest odmienny - zagrabiona biżuteria została wykorzystana przez stronę niemiecką dla potrzeb prowadzonej wojny. Potwierdza to wprost tezę pozwanej, do kogo należy odnosić nie tylko zarzut grabieży mienia mordowanych Żydów, ale także znaczenie, w jakim użyty został termin „naziści”, który – wbrew sugestiom apelacji – w żadnym wypadku nie oznaczał niezidentyfikowanej bliżej grupy ludzi o złych cechach (prawdopodobnie Polaków).

W ocenie Sądu Apelacyjnego nie może być wątpliwości, że rolą polskich władz, czy organizacji pozarządowych, które – jak fundacja, w której działa powódka - zajmują się dbaniem o odpowiedni wizerunek Polski, także w aspekcie udziału w zdarzeniach historycznych, jest podejmowanie działań, które mają doprowadzić do usunięcia z przestrzeni publicznej różnych informacji, czy sugestii, które mogłyby stawiać Polskę i Polaków w niekorzystnym, a przede wszystkim niesprawiedliwym świetle. Nie można jednak oczekiwać, że każda publikacja medialna w jakikolwiek sposób dotycząca II wojny światowej będzie zawierała szczegółowe wyjaśnienie dotyczące tego, jaką rolę odegrali w niej Niemcy, Polacy, czy przedstawiciele innych nacji. Nie można też wymagać, aby każdy tego rodzaju tekst pełnił funkcję edukacyjną. Tymczasem do tego w istocie zmierza powódka, oczekując, aby strona pozwana w swoich publikacjach przedstawiała pełny obraz zdarzeń historycznych, z każdorazowym zaznaczeniem, że Polska stała w czasie działań wojennych po stronie przeciwnej niż Niemcy i to wyłącznie Niemcy, a nie naziści (których niemiecka narodowość pozostałaby nieujawniona), ponoszą odpowiedzialność za całe zło, które wojna przyniosła. Należy podkreślić, że każdy podmiot działający na rynku mediów w sposób autonomiczny decyduje o tym, jakie treści zostaną przez niego upublicznione i dopóki nie stanowią one przekłamania historii, godząc w dobre imię danego kraju, czy uczucia jego obywateli, nie ma podstaw do dokonywania prawnej ingerencji w przekazywane w ten sposób treści. Rozwiązanie przeciwne naruszałoby wolność słowa, na straży której stoi Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Zgodnie z art. 10 Konwencji ewentualna ingerencja w korzystanie przez jednostkę z wolności wypowiedzi musi być poparta istotnymi i wystarczającymi powodami, jak również proporcjonalna w stosunku do chronionego dobra, zaś działanie przeciwne narusza ten przepis (por. wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 1 czerwca 2017 r., 34598/12).

W okolicznościach sprawy niniejszej takie powody nie wystąpiły, co uzasadnia oddalenie apelacji wywiedzionej przez powódkę, o czym Sąd Apelacyjny orzekł na podstawie art. 385 k.p.c. Podstawą rozstrzygnięcia o kosztach postępowania apelacyjnego jest przepis art. 98 k.p.c., statuujący zasadę odpowiedzialności za wynik procesu. Skoro więc powódka ów proces przegrała, winna ponieść koszty zastępstwa procesowego strony przeciwnej, których wysokość ustalona została w stawce minimalnej na podstawie § 8 pkt 2 w zw. z § 10 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie.

Edyta Jefimko Paulina Asłanowicz Bernard Chazan

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Ewelina Włodarska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację:  Paulina Asłanowicz,  Edyta Jefimko
Data wytworzenia informacji: