Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

VII AGa 341/18 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Warszawie z 2018-07-06

Sygn. akt VII AGa 341/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 6 lipca 2018 r.

Sąd Apelacyjny w Warszawie VII Wydział Gospodarczy w składzie:

Przewodniczący: SSA Ewa Stefańska

Sędziowie:SA Tomasz Szanciło (spr.)

SO del. Dariusz Dąbrowski

Protokolant:sekr. sądowy Katarzyna Mikiciuk

po rozpoznaniu w dniu 29 czerwca 2018 r. w Warszawie

na rozprawie

sprawy z powództwa (...) sp. z o.o. w W.

przeciwko (...) sp. z o.o. w W.

o ochronę przed czynami nieuczciwej konkurencji

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie

z dnia 10 października 2016 r., sygn. akt XVI GC 591/16

I.  oddala apelację;

II.  zasądza od (...) sp. z o.o. w W. na rzecz (...) sp. z o.o. w W. kwotę 2 700 zł (dwa tysiące siedemset złotych) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym.

Sygn. akt VII AGa 341/18

UZASADNIENIE

Pozwem z dnia 14 czerwca 2016 r. powód (...) sp. z o.o. w W. (dalej: D.) wniósł o zobowiązanie pozwanego (...) sp. z o.o. w W. (dalej: B.) do opublikowania na własny koszt w czasopiśmie (...), na pierwszej dostępnej stronie, na której mogą być publikowane ogłoszenia, w jego pierwszym wolnym numerze po dniu uprawomocnienia się orzeczenia w niniejszej sprawie, w ramce o rozmiarach minimum 1/3 strony, literami czarnymi na białym tle, czcionką Arial wielkości minimum 12 punktów, z zachowaniem formatu oraz pogrubień w nim wskazanych, bez umieszczania jakichkolwiek dodatkowych elementów lub komentarzy, oświadczenia o treści: (...) sp. z o.o. przeprasza (...) sp. z o.o. za dopuszczenie się względem niej czynów nieuczciwej konkurencji polegających na podaniu w artykule pt. (...) B. i Laboratorium (...) zakończony (...);, który ukazał się na łamach nr 7 (64) luty-marzec 2016 czasopisma (...) (...), nieprawdziwych i nierzetelnych informacji dotyczących treści zawartych ugody. Wbrew podanej informacji, spółka Laboratorium (...) nie uznała argumentów spółek (...) i nie wprowadzała w błąd klientów co do odstraszających właściwości preparatów S., gdyż posiadają one te właściwości, a Laboratorium (...) nie może o nich informować jedynie z powodu i przez czas trwania ochrony z patentu PL (...) pt.(...);Zastosowanie pyretroidu lub pyretryny i sposób odstraszania (...);”. Powód wniósł także o zasądzenie od pozwanego kwoty 10.000 zł na rzecz B. (adres: P. (...), (...)-(...) B.) na cel związany z ochroną dziedzictwa narodowego, a także o upoważnienie do opublikowania wskazanego oświadczenia na koszt pozwanego, na wypadek gdyby ten nie wykonał tych zobowiązań w terminie lub orzeczonej formie. Powód domagał się też zasądzenia od pozwanego zwrotu kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych.

W uzasadnieniu pozwu wskazał, że spór między stronami niniejszej sprawy powstał w związku z dopuszczeniem się przez pozwanego w stosunku do powoda czynów nieuczciwej konkurencji, które polegały na rozpowszechnieniu na łamach branżowego czasopisma (...) nieprawdziwej i wprowadzającej w błąd informacji o produktach oferowanych przez powoda, jak również o treści ugody zawartej przez powoda ze spółkami z grupy (...). Pozwany, będący konkurentem powoda, wprost zarzucił powodowi wprowadzanie klientów w błąd co do właściwości jego produktów, a przy tym uczynił to w czasopiśmie branżowym, które dociera do niemal wszystkich kontrahentów i klientów stron sporu.

W odpowiedzi na pozew pozwana spółka (...) wniosła o oddalenie powództwa w całości i zasądzenie od powoda zwrotu kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych. Pozwany podkreślił, że wypowiedź jego pracownika R. K. (1) nie była autoryzowana, a do jego obowiązków nie należy udzielanie wywiadów prasowych i prezentowanie oficjalnego stanowiska pozwanego w skomplikowanych kwestiach prawnych. Przedmiotowa wypowiedź pracownika pozwanego nastąpiła w trakcie jego urlopu, podczas którego nie wykonywał żadnych czynności zleconych mu przez pracodawcę. Pozwanemu nie można przypisać winy umyślnej (ani żadnej lżejszej postaci winy), co wyłącza zastosowanie art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (aktualnie: t.j. Dz.U. z 2018 r., poz. 419 ze zm.; dalej: u.z.n.k.). Ponadto zachowanie R. K. (1) nie było sprzeczne z prawem ani z dobrymi obyczajami, co wyłącza zastosowanie art. 3 ust. 1 u.z.n.k.

Wyrokiem z dnia 10 października 2016 r. Sąd Okręgowy w Warszawie Wydział XVI Gospodarczy, w sprawie XVI GC 591/16, oddalił powództwo i rozstrzygnął o kosztach procesu.

Sąd Okręgowy ustalił, że w dniu 2 listopada 2015 r. pomiędzy (...) w (...) w M. a D. została zawarta ugoda, na mocy której powód zobowiązał się do nierozpowszechniania informacji o tym, że produkty S. mają zastosowanie do odstraszania stawonogów od zwierząt stałocieplnych do ustania Patentu PL (...). Powód miał wykonać swoje zobowiązanie m.in. poprzez nieprzekazywanie informacji o zastosowaniu produktów S. do odstraszania stawonogów w treści opakowań tych produktów oraz rozpowszechnianych wraz z opakowaniami etykiet, ulotek czy innego rodzaju folderów informacyjnych, przekazywanych na rynek przez D. po dacie zawarcia umowy oraz poprzez trwałe zakrycie sformułowań wskazujących na zastosowanie produktów S. do odstraszania stawonogów od zwierząt stałocieplnych na opakowaniach, etykietach i ulotkach wszelkich produktów S. wprowadzanych do obrotu po dacie zawarcia ugody. W dniu 16 stycznia 2016 r. dziennikarka czasopisma (...), K. Z., zwróciła się do R. K. (1) o udzielenie komentarza dotyczącego sporu B. z D. dotyczącego produktów marki S.. W odpowiedzi R. K. (1) wysłał jej e-mail o treści: „ Firma (...) uznała nasze argumenty i zobowiązała się do wycofania z opakowania i ulotki informacji naruszającej nasze interesy i wprowadzającej klienta w błąd. Chodzi o informację na temat „odstraszających” właściwości preparatu S..”. Po otrzymaniu tej wiadomości M. Z. zwróciła się do R. K. (1) o dokonanie autoryzacji lub zmiany udzielonej wypowiedzi, która miała zostać zamieszczona w tekście. R. K. (1) zwrócił się do niej z zapytaniem, czy jest możliwość zapoznania się z szerszym kontekstem i wypowiedzią przedstawiciela powoda. W odpowiedzi M. Z. poinformowała go, że nie są udostępniane całe teksty do autoryzacji, jak również wypowiedzi innych osób, ale jeżeli jest to konieczne, może zostać przekazana informacja o najważniejszych faktach zawartych w artykule, przy czym w wersji zatwierdzonej do publikacji, tj. po autoryzacji przez powoda. R. K. (1) poinformował, że będzie czekał na odpowiedź. Pomimo udzielonego zapewnienia, R. K. (2) nie otrzymał jednak od członków redakcji (...) żadnych pisemnych informacji dotyczących mającego się ukazać artykułu, jedynie w trakcie przeprowadzonej rozmowy telefonicznej M. Z. streściła R. K. (1) jego treść. R. K. (1) poinformował, że nie akceptuje, aby w takiej formie jego wypowiedź została zamieszona w czasopiśmie (...), przekazał M. Z., że nie chce mieć z treścią artykułu nic wspólnego. Niemniej w numerze 7(64) luty-marzec 2016 r. czasopisma branżowego (...) ukazał się artykuł pt. „Spór B. i Laboratorium (...) zakończony ugodą”, w którym opublikowano wypowiedź R. K. (1): „ Firma Laboratorium (...) uznała nasze argumenty i zobowiązała się do wycofania z opakowania oraz z ulotki dołączonej do leku informacji naruszającej nasze interesy, a także wprowadzającej klienta w błąd. Chodzi o informacje na temat odstraszających właściwości preparatów S.”.

Sąd Okręgowy ustalił, że R. K. (1) jest zatrudniony w pozwanej spółce na stanowisku dyrektora sprzedaży i marketingu na Polskę i kraje bałtyckie. Do zakresu jego obowiązków nie należy udzielanie wywiadów prasowych, nigdy nie pracował na stanowisku ds. kontaktów z mediami, z uwagi na fakt udzielania mediom informacji, otrzymał od pracodawcy polecenie, żeby nie wypowiadał się na tematy, które go nie dotyczą. R. K. (1) nie konsultował wypowiedzi udzielonej czasopismu (...) z żadnym z przełożonych. Miał niewielką wiedzę na temat sporu pomiędzy stronami. R. K. (1) nie znał szczegółów ugody zawartej pomiędzy stronami ani jej finalnej formy.

Sąd Okręgowy uznał za niewiarygodne zeznania świadka M. Z., gdyż nie mają one odzwierciedlenia w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym, a nadto są sprzeczne z zeznaniami świadka R. K. (1). Zeznała ona, że R. K. (1) potwierdził autoryzację telefonicznie, podczas gdy ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, tj. zeznań świadka R. K. (1) i korespondencji mailowej, wynika, że dokonanie autoryzacji było uzależnione od przekazana informacji o najważniejszych faktach zawartych w artykule. Taka informacja nie została przekazania R. K. (1), a więc nie można dać wiary świadkowi, że pomimo uprzednich zapytań dotyczących treści artykułu udzielił on autoryzacji jedynie telefonicznie, pomimo braku odzewu ze strony redakcji. Sąd Okręgowy uznał za wiarygodne zeznania świadka D. S., ale nie miały one istotnego znaczenia dla ustalenia stanu faktycznego w niniejszej sprawie. Świadek przedstawiała w treści zeznań swoje subiektywne oceny i opinie, które nie miały potwierdzenia w pozostałym zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym. Kierując się zasadami doświadczenia życiowego, nie sposób przyjąć, że na skutek jednej wypowiedzi pracownika pozwanego w czasopiśmie branżowym dotyczącej sporu o patent na skład produktu może gwałtownie załamać się sprzedaż oferowanego przez powodową spółkę produktu. Oznaczałoby to, że uprzednio klienci kupowali produkty powoda bez względu np. na jego skuteczność co byłoby nielogiczne.

Na podstawie tak ustalonego stanu faktycznego Sąd Okręgowy uznał, że powództwo było bezzasadne. Dla zaistnienia czynu nieuczciwej konkurencji z art. 14 u.z.n.k. jest konieczne, aby działanie przedsiębiorcy spełniało łącznie następujące przesłanki: działanie musi polegać na rozpowszechnianiu informacji, te informacje mają być nieprawdziwe (fałszywe) lub wprowadzające w błąd, informacje muszą dotyczyć samego przedsiębiorcy, który je rozpowszechnia (naruszyciela), jego przedsiębiorstwa, towarów albo usług lub osoby innego przedsiębiorcy, jego przedsiębiorstwa, towarów lub usług oraz informacje mają być rozpowszechniane w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody. Brak realizacji chociażby jednej z tych przesłanek uniemożliwia kwalifikację określonego działania jako czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 14 u.z.n.k. Na podstawie materiału dowodowego Sąd Okręgowy uznał, że w tej sprawie nie zachodziły powyższe przesłanki. Wypowiedzi dla czasopisma branżowego (...), która w ocenie powoda stanowi o popełnieniu przez pozwanego czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 14 u.z.n.k., udzielił pracownik pozwanego, który nie uzyskał stosownego upoważnienia. Co prawda, R. K. (1) udzielał mediom informacji dotyczących kwestii związanych z branżą, w której działalność prowadzą strony postępowania, jednakże otrzymał od pracodawcy polecenie, aby nie wypowiadać się na tematy, które dotyczą spraw, którymi nie zajmuje się w pozwanej spółce. R. K. (1) nie konsultował wypowiedzi udzielonej czasopismu (...) z żadnym z przełożonych, miał niewielką wiedzę na temat sporu pomiędzy stronami, a także nie znał szczegółów ani finalnej formy ugody zawartej pomiędzy powodem a pozwanym. W swoich zeznaniach stwierdził nawet, że nie wie, czy S. posiada właściwości odstraszające. To oznacza, że pracownik pozwanego udzielił wypowiedzi czasopismu branżowemu na temat, na który nie miał stosownej wiedzy, a nadto bez zgody przełożonych. Po udzieleniu wypowiedzi R. K. (1) nie udzielił autoryzacji, a nawet zażądał niepublikowania artykułu zawierającego jego oświadczenie, co można wywnioskować ze stwierdzenia, że poinformował redaktorów czasopisma, iż nie chce mieć z tą sprawą nic wspólnego. Nie można więc przypisać pozwanemu winy umyślnej w rozpowszechnianiu wiadomości, o których mowa w art. 14 u.z.n.k., co jest niezbędnym elementem do przypisania pozwanemu odpowiedzialności za popełnienie czynu nieuczciwej konkurencji. Pozwany bowiem nie miał żadnego wpływu na treść artykułu prasowego, nie był inicjatorem jego publikacji, a nadto został on opublikowany bez jego zgody i wiedzy. W sprawie nie zostało wykazane, że pozwany w sposób świadomy i celowy podejmował czynności w celu rozpowszechniania w prasie wiadomości wprowadzających w błąd w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody, a dotyczących oferowanych przed powoda produktów.

Niezależnie od powyższego Sąd Okręgowy wskazał, że brak było podstaw do uznania, iż informacja przekazana przez pracownika pozwanego mogła wprowadzić klientów bądź kontrahentów w błąd, albowiem faktycznie z zawartej przez strony ugody wynikało, że powód był obowiązany do nieprzekazywania informacji o zastosowaniu produktów S. do odstraszania stawonogów w treści opakowań tych produktów oraz rozpowszechnianych wraz z opakowaniami etykiet, ulotek czy innego rodzaju folderów informacyjnych, przekazywanych na rynek przez D. po dacie zawarcia umowy oraz do trwałego zakrycia sformułowań wskazujących na zastosowanie produktów Sabunol do odstraszania stawonogów od zwierząt stałocieplnych na opakowaniach, etykietach i ulotkach wszelkich produktów S. wprowadzanych do obrotu po dacie zawarcia ugody. Niefortunne sformułowanie pracownika pozwanego „ Firma (...) uznała nasze argumenty i zobowiązała się do wycofania z opakowania i ulotki informacji naruszającej nasze interesy i wprowadzającej klienta w błąd” należy tłumaczyć faktem, że ta wypowiedź nie została zredagowana przez prawnika, lecz osobę niemającą stosownej wiedzy o powstałym sporze pomiędzy stronami. Pracownik udzielający przedmiotowej wypowiedzi nie miał ani upoważnienia ani zgody swoich przełożonych. Przekroczył on swoje uprawnienia, gdyż był informowany, aby w nie wypowiadał się w mediach w sprawach, które jego nie dotyczą.

Mając na uwadze powyższe, Sąd uznał, że brak jest również przypisania odpowiedzialności pozwanego na podstawie art. 3 ust. 1 u.z.n.k., zgodnie z którym czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Brak było podstaw do uznania, że udzielenie wypowiedzi przez pracownika pozwanego bez zgody i wiedzy pozwanego do czasopisma branżowego, a nadto zawierające prawdziwe stwierdzenie, lecz w sposób niepoprawny sformułowane (trudno oczekiwać od osoby, która nie posiada wykształcenia prawniczego, aby miała wiedzę czym charakteryzuje się ugoda), stanowiło działanie z sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami i brak było podstaw do przypisania pozwanemu, że wypowiedź jego pracownika stanowiła świadome działanie w celu zaszkodzenia jakimkolwiek interesem powoda.

Apelację od powyższego wyroku w całości wniósł powód D., zarzucając naruszenie:

A. przepisów prawa procesowego:

1) art. 233 § 1 k.p.c. poprzez:

a) pominięcie dowodu z korespondencji e-mail przedłożonej przez świadka M. Z. podczas rozprawy w dniu 26 września 2016 r. (k. 412), z której wynika, że informacje o najważniejszych faktach poruszonych w artykule zostały przesłane R. K. (1), które to pominięcie miało istotny wpływ na wynik sprawy, ponieważ doprowadziło do odmówienia wiarygodności zeznaniom świadka M. Z., uznania, że nie doszło do autoryzacji spornej wypowiedzi i w efekcie do oddalenia żądań powoda,

b) sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego przyjęcie, że udzielenie spornej wypowiedzi pozostawało poza zakresem obowiązków pracowniczych R. K. (1) (pracownika pozwanego), podczas gdy:

- z opisu stanowiska zajmowanego przez niego wynika, że udzielenie spornego wywiadu pozostawało w ramach jego obowiązków pracowniczych, które obejmowały udzielanie wypowiedzi w prasie branżowej,

- R. K. (1) od kilkunastu lat udziela się w różnych mediach, także w prasie branżowej, w tym w imieniu pozwanej spółki wypowiadał się już w poprzednich publikacjach dotyczących sporu powoda z pozwanym,

- pracodawca R. K. (1) nie zażądał wycofania spornej wypowiedzi, choć jak wskazał ten świadek, w przeszłości zdarzało się to na skutek udzielenia przez niego wypowiedzi, które nie pozostawały w związku z zakresem obowiązków, R. K. (1) nie poniósł także odpowiedzialności porządkowej za przekroczenie obowiązków pracowniczych,

- ani pozwana spółka, ani osobiście R. K. (1) nie podjęli jakichkolwiek działań przeciwko dziennikarce M. Z. ani redakcji czasopisma (...) w związku z opublikowaniem rzekomo nieautoryzowanej wypowiedzi,

co miało istotny wpływ na wynik sprawy, gdyż doprowadziło do ustalenia, że pozwana spółka nie odpowiada za czyn popełniony przez jej pracownika i w efekcie do oddalenia żądań powoda,

c) sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego przyjęcie, że sporna wypowiedź stanowiąca, iż powodowa spółka „zobowiązała się do wycofania z opakowania oraz ulotki dołączonej do leku informacji [na temat odstraszających właściwości preparatów S.] naruszającej nasze interesy, a także wprowadzającej klienta w błąd” była prawdziwa i nie wprowadzała klientów powoda w błąd, podczas gdy:

- powód udowodnił, że preparaty S. posiadały właściwości odstraszające, w związku z czym wypowiedź o „wprowadzaniu w błąd co do właściwości” nie była zgodna z prawdą,

- z ugody zawartej pomiędzy powodem a spółkami z grupy B. wynika jednoznacznie, że zobowiązanie powoda do nieprzekazywania informacji o właściwościach odstraszających było spowodowane tym, że spółce z grupy B. przysługuje patent chroniący zastosowanie kompozycji substancji do odstraszania, w związku z czym jego celem było wyłącznie wyeliminowanie ryzyka naruszenia tego patentu, a nie działania wbrew interesom konsumentów,

- z istoty uzgodnień zawartych w ugodzie wynika, że informacja o odstraszających właściwościach preparatów S. nigdy nie wprowadzała klientów w błąd (gdyż preparaty te mają takie właściwości), a jedynie mogła być rozpatrywana co do naruszenia interesów spółki z grupy B. wynikających z ochrony patentowej,

- rozpowszechniona informacja o uznaniu argumentów pozwanego przez powoda przedstawiała niekompletny obraz rzeczywistości, na podstawie którego niemożliwe było wyciągnięcie właściwych wniosków co do faktycznej pozycji stron przy zawieraniu ugody, a przez to wprowadzała odbiorcę w błąd kreując obraz powoda jako podmiotu, który podporządkował się swojemu konkurentowi,

co miało istotny wpływ na wynik sprawy, ponieważ doprowadziło do ustalenia, że brak jest podstaw do zastosowania art. 3 ust. 1 i art. 14 ust. 1 u.z.n.k. i, w efekcie, do oddalenia żądań powoda,

d) dokonanie błędnej oceny skutków spornej wypowiedzi dla sytuacji rynkowej powoda, co miało istotny wpływ na wynik sprawy, ponieważ doprowadziło do przyjęcia, że materiał postępowania nie pozwala na ustalenie, iż doszło do zagrożenia wyrządzeniem powodowi szkody w jego wizerunku rynkowym, i w efekcie do oddalenia żądań powoda,

e) sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego przyjęcie, że sporna wypowiedź została rozpowszechniona bez zamiaru przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody, podczas gdy z materiału dowodowego wynika, że:

- R. K. (1) miał świadomość, iż jego wypowiedź dotycząca zawartej ugody będzie mieć konsekwencje prawne, skoro początkowo zwrócił się o wsparcie do prawnika wewnętrznego,

- pomimo braku dokładnej wiedzy na temat sporu między powodem oraz pozwanym R. K. (1) zdecydował się na udzielenie wypowiedzi, która przedstawiała powoda w negatywnym świetle w oczach klientów,

- kontekst rynkowy, w którym sporna wypowiedź została udzielona oraz jej pejoratywny wydźwięk wskazują w sposób niewątpliwy na świadome działanie,

co miało istotny wpływ na wynik sprawy, ponieważ doprowadziło do ustalenia, że brak jest podstaw do zastosowania art. 14 ust. 1 u.z.n.k. i – w efekcie – do oddalenia żądań powoda;

2) art. 229 k.p.c. polegające na uznaniu za okoliczność bezsporną, że do zakresu obowiązków pracowniczych R. K. (1) nie należy udzielanie wywiadów prasowych, podczas gdy z materiału sprawy wynika, iż powód przedstawiał dowody i twierdzenia popierające tezę przeciwną, tj. że do zakresu obowiązków pracowniczych R. K. (1) należy udzielanie wywiadów prasowych, powód nigdy też nie przyznał okoliczności ustalonej przez Sąd I instancji jako bezspornej, co miało istotny wpływ na wynik sprawy, gdyż doprowadziło do ustalenia, że pozwana spółka nie odpowiada za czyn popełniony przez jej pracownika i w efekcie do oddalenia żądań powoda;

B. naruszenie przepisów prawa materialnego:

1) art. 14 ust. 1 u.z.n.k. poprzez:

a) jego niezastosowanie i przyjęcie, że sporna wypowiedź, która ukazała się w nr 7(64) luty-marzec 2016 r. czasopisma (...), była zgodna z prawdą oraz nie wprowadzała w błąd,

b) jego błędną wykładnię polegającą na przyjęciu, że cel szkodzenia lub przysporzenia korzyści powinien przejawiać się „gwałtownym załamaniu sprzedaży”, podczas gdy wystąpienie zamierzonego przez sprawcę skutku nie jest przesłanką wymienioną w przedmiotowym przepisie, a negatywne skutki rozpowszechnienia wypowiedzi mogą przejawiać się także w innych niż wskazane przez Sąd I instancji negatywnych następstwach dla powoda,

2) art. 3 ust. 1 u.z.n.k. poprzez:

a) jego niezastosowanie i przyjęcie, że sporna wypowiedź, która ukazała się w nr 7(64) luty-marzec 2016 r. czasopisma (...) była zgodna z prawdą oraz nie wprowadzała w błąd, a co za tym idzie, że czyn będący przedmiotem niniejszego postępowania nie był działaniem sprzecznym z prawem lub dobrymi obyczajami;

b) dokonanie błędnej wykładni i w konsekwencji niezastosowanie, wynikające z przyjęcia, że:

- rozpowszechnienie jednej wypowiedzi nie mogło doprowadzić do pogorszenia sytuacji rynkowej powoda,

- zagrożenie lub naruszenie interesu powoda musi przejawiać się w gwałtownym załamaniu sprzedaży lub zagrożeniu jego wystąpienia, a nie także w innych negatywnych następstwach lub zagrożeniu ich wystąpienia,

- do przypisania odpowiedzialności na tej podstawie konieczne jest świadome działanie sprawcy w celu zaszkodzenia interesom powoda,

c) art. 18a u.z.n.k. poprzez jego niezastosowanie i pominięcie zasady, że ciężar dowodu prawdziwości oznaczeń lub informacji umieszczanych na towarach albo ich opakowaniach lub wypowiedzi zawartych w reklamie spoczywa na osobie, której zarzuca się czyn nieuczciwej konkurencji związany z wprowadzeniem w błąd, a zatem, iż ciężar dowodu prawdziwości spornej wypowiedzi R. K. (1) spoczywał na stronie pozwanej,

d) art. 430 k.c. w zw. z art. 120 § 1 k.p. poprzez jego niezastosowanie do odpowiedzialności pozwanego za czyn pracownika,

e) art. 439 w zw. z art. 430 k.c. w zw. z art. 120 § 1 k.p. poprzez jego niezastosowanie, polegające na braku zobowiązania pozwanego do odwrócenia grożącego powodowi bezpośredniego niebezpieczeństwa wystąpienia szkody, spowodowanej rozpowszechnieniem nieprawdziwej, oczerniającej powoda wiadomości przez pracownika pozwanego.

Wskazując na powyższe podstawy, powód wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uwzględnienie powództwa w całości i zasądzenie od pozwanego kosztów postępowania apelacyjnego, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych, a także dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z wydania październik 2016, nr 9(96), ogólnopolskiego miesięcznika branżowego (...), na okoliczność dalszej służbowej aktywności medialnej R. K. (1) po zamknięciu rozprawy przed Sądem I instancji.

W odpowiedzi na apelację pozwany wniósł o jej oddalenie w całości i zasądzenie kosztów postępowania apelacyjnego według norm przepisanych, w tym kosztów zastępstwa procesowego.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja powoda była niezasadna.

Sąd Apelacyjny podziela ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd I instancji i przyjmuje je za swoje. Te ustalenia nie naruszały zasady oceny materiału dowodowego wynikającej z art. 233 § 1 k.p.c. Sprawia to, że nie zachodzi potrzeba powtarzania szczegółowych ustaleń faktycznych (zob. np. postanowienie SN z dnia 22 kwietnia 1997 r., II UKN 61/97, OSNAP 1998, nr 3, poz. 104, wyrok SN z dnia 8 października 1998 r., II CKN 923/97, OSNC 1999, nr 3, poz. 60).

Odnosząc się do zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c., trzeba wskazać, że w literaturze i orzecznictwie ugruntowane jest stanowisko, że dla skuteczności takiego zarzutu konieczne jest wskazanie przyczyn dyskwalifikujących postępowanie sądu. Zgodnie z tym przepisem sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Ocena wiarygodności i mocy dowodów przeprowadzonych w danej sprawie wyraża istotę sądzenia w części obejmującej ustalenie faktów. Dotyczy ona rozstrzygnięcia o przeciwstawnych twierdzeniach stron na podstawie własnego przekonania składu orzekającego powziętego w wyniku bezpośredniego zetknięcia się ze świadkami, dokumentami i innymi dowodami przeprowadzonymi w sprawie. Zarzut w tym przedmiocie, a więc sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału, może być skuteczny w sytuacji, gdy powstaje dysharmonia pomiędzy materiałem zgromadzonym w sprawie a konkluzją, do jakiej dochodzi sąd na jego podstawie. Przytoczenie w apelacji odmiennej, własnej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego, na który powołuje się apelujący, nie może być uznane za skuteczne, przy jednoczesnym zaniechaniu wykazania, że ocena dokonana przez sąd przekracza granicę swobodnej oceny dowodów, którą wyznaczają czynniki logiczny i ustawowy, zasady doświadczenia życiowego, aktualny stan wiedzy, stan świadomości prawnej i dominujące poglądy na sądowe stosowanie prawa. Jeżeli więc wnioski wyprowadzone przez sąd orzekający z zebranego materiału dowodowego są logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena tego sądu nie narusza przepisu art. 233 § 1 k.p.c. i musi się ostać, choćby dawały się z niego wysnuć także wnioski odmienne. Innymi słowy, jedynie w sytuacji, gdy brak jest logiki w powiązaniu wniosków z zebranymi w sprawie dowodami lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo przeczy zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych związków przyczynowo-skutkowych, przeprowadzona przez sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona.

W szczególności strona skarżąca powinna wskazać, jakie kryteria oceny naruszył sąd przy ocenie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłuszne im je przyznając (zob. np. wyrok SA w Warszawie z dnia 20 grudnia 2006 r., VI ACa 567/06, Lex nr 558390). Strona może tylko podnosić, posługując się argumentami jurydycznymi, że sąd rozpoznający sprawę rażąco naruszył zasady logicznego rozumowania oraz doświadczenia życiowego, a uchybienie to mogło mieć wpływ na wynik sprawy (por. wyrok SN z dnia 18 czerwca 2004 r., II CK 369/03, Lex nr 174131). W wywiedzionej apelacji pozwany powinien był zatem wykazać, co nie nastąpiło, że Sąd I instancji uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, ponieważ tylko takie uchybienie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonywania swobodnej oceny dowodów. Samo zaś przekonanie strony o odmiennej ich ocenie niż ocena sądu nie jest w tym zakresie wystarczające (por. wyrok SA w Białymstoku z dnia 12 października 2012 r., I ACa 209/12, Lex nr 1223145).

Strona powodowa nie wykazała, aby Sąd I instancji naruszył powyższe zasady. Zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie może ograniczać się jedynie do powierzchownego przedstawienia własnej interpretacji dowodów przedstawionych w postępowaniu pierwszoinstancyjnym. Tak naprawdę stan faktyczny (w jego najistotniejszym aspekcie) był bezsporny pomiędzy stronami poza dwiema kwestiami, a mianowicie akceptacji (autoryzacji) przez pracownika B. wypowiedzi, która stała się zarzewiem sporu, oraz skutków tej wypowiedzi. Zasadnicza część argumentacji powoda oparta była bowiem na twierdzeniu, że wypowiedź R. K. (1) była autoryzowana i stanowiła celowe działanie pozwanej spółki (w wyniku zachowania jej uprawnionego pracownika). Oczywistym jest, że ciężar dowodu w tym zakresie spoczywał na powodzie (art. 6 k.c.; o zakresie art. 18a u.z.n.k. będzie mowa poniżej). Jedyny dowód w tym przedmiocie stanowiły zeznania świadka M. Z., która twierdziła, że uzyskała od R. K. (1) stosowną autoryzację. Powód twierdził, że Sąd Okręgowy niezasadnie dał wiarę pracownikowi pozwanego, odmawiając jej świadkowi, który „nie był zainteresowany wynikiem sprawy”, a zeznania R. K. (1) miały być niewiarygodne i doszło do ich zmiany po odebraniu od świadka przyrzeczenia. Przyjęta przez Sąd I instancji ocena dowodów nie narusza jednak art. 233 § 1 k.p.c. Wbrew twierdzeniom powoda, świadek R. K. (1) nie wycofał się ze swoich zeznań. Przed odebraniem przyrzeczenia zeznał on bowiem, że obawiał się o jednostronne przedstawienie sytuacji, w związku z czym poprosił o zarys artykułu do zapoznania się, żeby mógł sobie wyrobić zdanie. Niestety, pomimo zobowiązania, pani Z. nie udzieliła takich informacji. Świadek wyjechał na urlop, otrzymał telefon od pani Z., która streściła mu treść artykułu, ale on stwierdził, że w takiej formie tej wypowiedzi nie chce umieszczać (0:56:41 i n., nagranie k. 421). Po odebraniu przyrzeczenia potwierdził zeznania, że nie zgadzał się na umieszczenie tego oświadczenia, potwierdził, że to jest dla niego nieakceptowalne, takie padły słowa (1:00:03 i n., nagranie k. 421). Co istotne, rozmowa była emocjonalna. Bez względu na to, czy R. K. (1) użył sformułowania, że się nie zgadza, czy że jest to dla niego nieakceptowalne, zgoda nie została wyrażona. Całkowicie niewiarygodne było zeznanie świadka M. Z., jakoby R. K. (1) powiedział w takiej rozmowie, że z tekstem jest „wszystko w porządku”. Podczas emocjonalnych rozmów, po wielokrotnym dopominaniu się o informacje, nie mówi się, że „wszystko w porządku”, tym bardziej, gdy w zakreślonym czasie nie zostały przedstawione żądane informacje. Nie można również racjonalnie przyjąć, że R. K. (1), który – obawiając się artykułu nieprzychylnego jego pracodawcy – uporczywie żądał przedstawienia mu treści spornego artykułu, po jej poznaniu i odkryciu jego treści (w jego mniemaniu, niekorzystnej dla pozwanego) miałby dokonać autoryzacji swojej wypowiedzi, czym naraziłby siebie na odpowiedzialność pracowniczą, a swojego pracodawcę na odpowiedzialność zewnętrzną. Za całkowicie logiczne należy więc uznać, że w emocjach stwierdził, że nie chce mieć z tą publikacją nic wspólnego, co jest jednoznaczne z odmową autoryzacji wypowiedzi.

W materiale dowodowym zgromadzonym w sprawie nie znajduje się ani jedno potwierdzenie, że do autoryzacji spornej wypowiedzi rzeczywiście doszło, poza zeznaniami świadka M. Z., którym Sąd Okręgowy nie dał wiary, do czego był uprawniony. Skoro R. K. (1) wskazał, że nie chce mieć nic do czynienia z publikacją, która w niekorzystnym świetle (jego zdaniem) stawia spółkę (...), gdy „obawiał się jednostronnego przedstawienia” i uparcie dążył do zaznajomienia się z motywem przewodnim artykułu prasowego, nielogiczne i sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego byłoby przyjęcie, że zdecydował się on na autoryzację wypowiedzi w kontekście, który uznawał za negatywny dla swojego pracodawcy.

Warto w tym miejscu zauważyć, że powód powoływał się na e-mail M. Z. do R. K. (1) z dnia 31 stycznia 2016 r. z godz. 16:06 o treści: „Przesyłam informacje o zawartości tekstu. Artykuł, w którym zamieściłam Pana wypowiedź w przesłanej wcześniej formie informuje o tym, że: (…). Proszę o autoryzację lub zmiany w treści wypowiedzi.” (k. 412). Ten e-mail nie świadczył jednak o zasadności powództwa. Świadek R. K. (1) stwierdził, że nie kojarzy tego e-maila (1:09:02 i n., nagranie k. 421), co koresponduje z jego wcześniejszymi zeznaniami, że poprosił o zarys artykułu do zapoznania się, żeby mógł sobie wyrobić zdanie, ale pomimo zobowiązania pani Z. nie udzieliła takich informacji, a on wyjechał na urlop. Było to wynikiem wymiany korespondencji e-mailowej w dniu 26 stycznia 2016 r. (k. 342-343), czyli we wtorek, w której, w odpowiedzi na prośbę R. K. (1), M. Z. zobowiązała się przekazać mu do piątku (29 stycznia 2016 r.) informację o najważniejszych faktach zawartych w artykule (w części opisowej i w innych wypowiedziach), ale w wersji zatwierdzonej do publikacji, czyli po autoryzacji przez D.. To jednak nie nastąpiło, a e-mail został wysłany przez nią w niedzielę, gdy R. K. (1) był już na urlopie (co było bezsporne i zostało wykazane). To kolejny argument, który świadczył o prawdziwości jego zeznań. Oczywistym jest, że w takiej sytuacji rozmowa telefoniczna musiała dotyczyć przede wszystkim treści artykułu, a skoro pracownik pozwanego usłyszał wówczas o jego brzmieniu, rozmowa musiała mieć charakter emocjonalny.

Kolejną kwestią były zeznania świadka M. Z., że wydawnictwo stosuje autoryzację zawsze na życzenie stron; ona zawsze przebiega drogą e-mailową, czasami kontaktują się telefonicznie (0:08:33 i n., nagranie k. 421). Jest to o tyle istotne, że M. Z. dysponowała dowodem autoryzacji wypowiedzi ze przedstawiciela powoda, nie dysponowała zaś takim potwierdzeniem ze strony pozwanego, a konkretnie – jego pracownika R. K. (1). Oczywiście, autoryzacja może mieć formę ustną, niemniej trzeba zauważyć, że cała korespondencja między dziennikarką a pracownikiem pozwanego odbywała się drogą elektroniczną. Skoro R. K. (1) tą właśnie drogą domagał się stosownych informacji celem oceny artykułu (w kontekście wypowiedzi obydwu stron), a dziennikarka w odpowiedzi domagała się autoryzacji w kolejnych e-mailach, to logicznym jest, że powinna była zadbać – chociażby w celu wykazania zachowania należytej staranności dziennikarskiej – aby autoryzacja nastąpiła w takiej właśnie formie, w jakiej formie wystosowała prośbą o nią. Innymi słowy, oczywistym jest, że gdyby autoryzacja została udzielona ustnie, to dziennikarka należycie wykonująca swoje obowiązki zażądałaby jej potwierdzenia chociażby w formie elektronicznej, tym bardziej, że R. K. (1) wielokrotnie prosił ją o udostępnienie spornego artykułu właśnie w celu dokonania autoryzacji. Jest to tym bardziej logiczne, że taką autoryzację (w takiej formie) uzyskała od pracownika strony powodowej.

Sąd Okręgowy był również uprawniony przyjąć, wbrew twierdzeniom powoda, że M. Z. miała interes (w momencie składania zeznań) w określonym rozstrzygnięciu w niniejszej sprawie, o czym zresztą nadmieniał sam powód, że powodowi lub pozwanemu przysługiwałby przeciwko niej i właściwym osobom z redakcji (...) stosowne roszczenia. Wbrew twierdzeniom powoda, nie można było mówić o przedawnieniu roszczeń, ale była to kwestia, która nie była przedmiotem rozstrzygnięcia w niniejszej sprawie. Niemniej, niewątpliwie, składając zeznania, świadek miała interes w zakończeniu tego postępowania w określony sposób.

W konsekwencji, Sąd I Instancji słusznie odmówił wiary gołosłownym twierdzeniom powoda o rzekomej autoryzacji spornej wypowiedzi i wywiódł z tego okoliczność przemawiającą przeciwko możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności pozwanego. Zgodnie bowiem z art. 14 ust. 2 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (Dz.U. nr 5, poz. 24 ze zm., dalej: pr. pras.), obowiązującym w okresie, którego dotyczy sprawa, dziennikarz nie mógł odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana. Prawo do autoryzacji można określić jako uprawnienie do skorygowania (modyfikacji) treści udzielonej wypowiedzi i akceptacji przedstawionej przez dziennikarza propozycji jej treści (zob. np. postanowienie SN z dnia 30 sierpnia 2001 r., V KKN 118/99, OSNKW 2001, nr 11-12, poz. 99). Autoryzacja gwarantuje swobodę wypowiedzi, przyznając każdemu prawo do zadecydowania o upublicznieniu własnych wypowiedzi za pośrednictwem środków masowego przekazu, a także do nadania im ostatecznego kształtu. Autoryzacja nie tylko zabezpiecza przed przekręceniem wypowiedzi, ale także daje szansę na poprawę, doprecyzowanie pierwotnej wypowiedzi, udzielonej ad hoc przez rozmówcę, często niedbale, bez namysłu (zob. Ł. Syldatk, w: Prawo prasowe, Komentarz, pod red. B. Kosmusa, G. Kuczyńskiego, Warszawa 2013, s. 244). Ma ona zastosowanie niezależnie od tego, czy wypowiedź została złożona przez osobę, która ma doświadczenie w kontaktach z mediami, czy też osoby nieobytej w takich kontaktach. Autoryzacja jest tym instrumentem prawnym, który umożliwia autorowi przekazywanej do publikacji wypowiedzi zadbanie o jej integralność oraz prawdziwą wymowę. Wyeliminowanie autoryzacji z systemu instytucji prawnych pozbawiłoby osoby udzielającej informacji ochrony dobra osobistego, jakim jest prawo do nieskrępowanej wypowiedzi (zob. J. Sobczak, Prawo prasowe, Komentarz, Warszawa 2008, s. 539-540). Doniosłą rolę autoryzacji w życiu publicznym podkreślił Trybunał Konstytucyjny np. w wyroku z dnia 29 września 2008 r. (SK 52/05, Dz.U. nr 178, poz. 1103), jako jednego z najprostszych środków zapewnienia prawdziwości i rzetelności przekazu, a brak autoryzacji opublikowanych dosłownych wypowiedzi cytowanych osób sprowadza ryzyko zmącenia, a w skrajnych wypadkach wręcz wypaczenia sensu wypowiedzi. Taki stan rzeczy może prowadzić do niepożądanych społecznie skutków.

Przepisy prawa nie określają ani terminu, ani formy oświadczenia, w której może zostać zgłoszone żądanie autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, w związku z tym należy przyjąć, że zgłoszenie takiego żądania jest możliwe do momentu publikacji, w każdej formie, o ile dotrze do dziennikarza, przy czym nie trzeba posłużyć się expressis verbis terminem „autoryzacja” – istotne jest, aby z treści oświadczenia można było wywieść dążenie osoby udzielającej informacji do uzgodnienia sposobu i zakresu cytowanej wypowiedzi. (zob. J. Sobczak, Prawo prasowe..., s. 559). R. K. (1) takie żądanie zgłosił, co zresztą było bezsporne między stronami. W realiach niniejszej sprawy, powód nie udowodnił jednak, aby pracownik pozwanego dokonał autoryzacji wypowiedzi przesłanej e-mailem. Z względu brak jest podstaw do podnoszenia roszczeń cywilnych przez powoda względem pozwanego, gdyż spółce (...) nie można przypisać odpowiedzialności za przypisywane jego pracownikowi wypowiedzi. Skoro nie doszło do autoryzacji, mimo stosownego żądania, to tym samym opublikowana wypowiedź w ogóle nie może być przypisana R. K. (1), a w konsekwencji – jego pracodawcy. W tej sytuacji odpowiedzialność może ponosić jedynie wydawca czasopisma (...) i dziennikarz, który dopuścił do rozpowszechnienia spornej wypowiedzi. Jak wskazuje się w orzecznictwie, dana osoba nie ponosi odpowiedzialności cywilnej za podanie w gazecie jej wypowiedzi w okrojonej wersji, gdy nie miała na to wpływu. Za naruszenie dóbr osobistych spowodowane opublikowaniem materiału prasowego odpowiadają osoby, które spowodowały opublikowanie tego materiału (zob. wyrok SA w Poznaniu z dnia 26 czerwca 1996 r., I ACr 61/96, „Wokanda” 1997, nr 9, s. 36). W sytuacji, w której osoba wypowiadająca się zostaje pozbawiona prawa do autoryzacji złożonej wypowiedzi, zostaje ona pozbawiona wpływu na tą wypowiedź, co oznacza, że nie wyraża zgody na jej opublikowanie w takiej wersji. Bez znaczenia pozostaje przy tym, czy ewentualna końcowa wersja byłaby dokładnie takiej samej treści, jak ta pierwotnie złożona, czy też treść wypowiedzi byłaby jednak inna. Nie ma więc znaczenia argument podnoszony przez stronę powodową i świadka M. Z., że w czasopiśmie przytoczono niemal dosłownie wypowiedź R. K. (1) nadesłaną e-mailem (zmiany dotyczyły kwestii redakcyjnych). Nie jest dopuszczalne, aby osoba udzielająca wypowiedzi została pozbawiona prawa do żądania autoryzacji, czy też autoryzacji, jeżeli zgłosiła stosowne żądania, a tym samym – realnego wpływu na kształt wypowiedzi przypisywanej mu przez dziennikarza. Co więcej, nawet pomimo autoryzacji możliwe są takie naruszenia jak: przekręcenie treści wypowiedzi, dopisywanie słów i zdań, których rozmówca nie wypowiedział, manipulowanie treścią poprzez zamianę fragmentów wypowiedzi i inne (zob. wyrok SA w Białymstoku z dnia 30 maja 2014 r., I ACa 129/14, Legalis nr 1062530). Naruszenie prawa autoryzacji wypowiedzi jest przestępstwem prasowym zagrożonym grzywną albo karą ograniczenia wolności (art. 49 pr. pras.).

Należy podkreślić, że art. 12 ust. 1 pr. pras. zobowiązuje dziennikarza do zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych, a zwłaszcza do sprawdzenia zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości i podania ich źródła. Mieści się w tym obowiązek uzyskania autoryzacji, jeżeli takie żądanie zostało zgłoszone. Jak słusznie podniosła strona pozwana, jeżeli przygotowany do publikacji materiał prasowy nie uzyskał autoryzacji, wypacza sens udzielonej wypowiedzi, fałszuje jej treść czy też prowadzi do podważenia jej wiarygodności, to trudno doszukiwać się w tym wypadku dopełnienia przez autora publikacji (dziennikarza) obowiązku zachowania szczególnej staranności dziennikarskiej. W wypadku uniemożliwienia autoryzowania wypowiedzi osobie jej udzielającej, nie odpowiada ani ta osoba, ani tym bardziej jej pracodawca, ale podmioty wymienione w art. 38 ust. 1 pr. pras., co pozostawało jednak poza niniejszym procesem. Jak słusznie podkreślił Sąd I Instancji, to nie pozwany rozpowszechnił sporną wypowiedź R. K. (1), podobnie jak i nie jego pracownik (autor e-maila zawierającego taką wypowiedź), ale dziennikarz, który nie zachował wymogu autoryzacji, jak również ignorujący żądanie R. K. (1), aby jego wypowiedzi nie publikować. I bez znaczenia pozostaje tu, czy udzielający wypowiedzi użył wprost słów, że żąda zakazu publikacji, czy że „nie chce mieć z publikacją nic wspólnego”. Nie sposób bowiem w żadnej z tych sytuacji uznać, że doszło do „dorozumianej autoryzacji”. Całkowicie niezasadne było stwierdzenie powoda, że „skoro wymóg, od którego uzależnione było udzielenie autoryzacji został spełniony, to nie sposób przyjąć (...) że do autoryzacji nie doszło" (s. 9 apelacji). Wręcz przeciwnie, wymóg nie został spełniony, tylko doszło do udzielenia informacji w formie telefonicznej i emocjonalnej rozmowy. Nie jest to równoznaczne z autoryzacją wypowiedzi.

O ile więc bez znaczenia pozostawało, że do udzielenia spornej wypowiedzi doszło w czasie urlopu R. K. (1), gdyż skoro podejmował on służbowe obowiązki w trakcie jego trwania, to obciąża to pracodawcę, jeżeli pracownik nie poinformował strony przeciwnej, że jest na urlopie i że powinna zwrócić się do kogoś innego ze spółki (...), to brak autoryzacji oznacza, że nie można przypisać mu czynu nieuczciwej konkurencji, w tym zarzucanego przez powoda. Słusznie więc Sąd I Instancji przyjął, że nie można przypisywać odpowiedzialności pozwanemu za działania jego pracownika.

Nie znajduje uzasadnienia stwierdzenie, że „doświadczenie życiowe wskazuje, że w przypadku powtarzania się pewnej negatywnej tendencji, osoby dotknięte niewłaściwym postępowaniem z reguły podejmują odpowiednie kroki w celu odwrócenia jego skutków lub egzekwowania odpowiedzialności" (s. 11 apelacji), a w szczególności, że o autoryzacji i winie pozwanego świadczyć miałaby okoliczność, iż nie podjął on żadnych czynności zmierzających do wycofania artykułu czy sprostowania wypowiedzi. Należało tu dać wiarę stanowisku pozwanego, że nie ma on interesu w tym, aby każde zdarzenie go dotyczące trafiało na salę rozpraw, a jest on zainteresowany przede wszystkim prowadzeniem działalności gospodarczej, a nie prowadzeniem postępowań sądowych na zasadzie ars gratia artis. A gdyby faktycznie tak było, a więc że to pozwany powinien wystąpić ze stosownymi roszczeniami, to tym bardziej że świadek M. Z. miałaby interes w rozstrzygnięciu niniejszego sporu.

W związku z powyższym nie był zasadny zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c., podobnie jak i art. 229 k.p.c. Wbrew bowiem temu ostatniemu zarzutowi, Sąd Okręgowy nie stwierdził, że jest okoliczność bezsporną, iż do zakresu obowiązków pracowniczych R. K. (1) nie należy udzielanie wywiadów prasowych. Należy tu zgodzić się bowiem ze stanowiskiem powoda, że z materiału dowodowego, w tym umowy o pracę i zakresu obowiązków, wynika, że do zakresu obowiązków pracowniczych R. K. (1) należy udzielanie wywiadów prasowych. W tym zakresie Sąd Apelacyjny podziela wywody apelacji (nie ma więc potrzeby ich szczegółowego przytaczania), o czym świadczył również dowód załączony do apelacji, który Sąd Apelacyjny dopuścił, mając na uwadze treść art. 381 k.p.c., jako że nie mógł on zostać zgłoszony w toku postępowania pierwszoinstancyjnego (z uwagi na datę artykułu i datę wydania wyroku w I instancji). Potwierdza on, że R. K. (1) udziela wywiadów prasowych. Niemniej Sąd I instancji wskazał, że „R. K. (1) (…) otrzymał od pracodawcy polecenie, żeby nie wypowiadał się na tematy, które go nie dotyczą. (…) nie konsultował wypowiedzi udzielonej czasopismu (...) z żadnym z przełożonych. Miał niewielką wiedzę na temat sporu pomiędzy stronami. R. K. (1) nie znał szczegółów ani finalnej formy ugody zawartej pomiędzy powodem a pozwanym.”, a w innym miejscu: „Jak wynika z ustalonego w niniejszej sprawie stanu faktycznego, R. K. (1) co prawda udzielał mediom informacji dotyczących kwestii związanych z branżą, w której działalność prowadzą strony postępowania, jednakże otrzymał od pracodawcy polecenie, aby nie wypowiadać się na tematy, które dotyczą spraw, którymi nie zajmuje się w pozwanej spółce.”. Nie chodziło tu o jakąkolwiek wypowiedź ze strony R. K. (1), ale taką, co do której nie miał on uprawnień. Taką była niewątpliwie przedmiotowa wypowiedź, o czym świadczyła również okoliczność, że poszukiwał on porady u prawników, a gdy jej nie uzyskał, ostatecznie odmówił akceptacji wypowiedzi.

To świadczy również o tym, wbrew wywodom powoda, że wypowiedź R. K. (1) nie była umyślna, a konkretnie – że nie było jego celem składanie oświadczeń, mających na celu pokrzywdzenie powoda. Owszem, wysłał on e-maila o określonej treści, ale fakt odmowy autoryzacji przeczy celowości działań pracownika pozwanego, a nadto – jak słusznie ustalił i przyjął Sąd Okręgowy – wynikały z jego rozumienia zaistniałego stanu rzeczy i oceny zdarzeń. Niemożność skonsultowania się z prawnikami spółki był jedną z przyczyn odmowy autoryzacji. Powód niezasadnie wywodzi z okoliczności sprawy działanie przynajmniej z zamiarem ewentualnym, przy czym podstawowym jego twierdzeniem miało być dokonanie autoryzacji przez pracownika pozwanego. Tymczasem prawidłowa wykładnia zachowania się R. K. (1) świadczy tylko o tym, że udzielił on elektronicznie odpowiedzi na zadane pytanie, jak rozumiał zaistniałą sytuację (jak zeznał: „To była raczej moja interpretacja zaistniałej sytuacji. Dla mnie to było wprowadzenie klienta w błąd.”), ale podjął działania, które miały na celu upewnienie się, czy postępuje właściwie i jaki był kontekst całego artykułu, a ostatecznie odmówił autoryzacji. O ile, z uwagi na materię, R. K. (1) powinien był skierować dziennikarkę do innej, uprawnionej osoby, czego nie uczynił, to nie oznacza to, że działał w ramach winy umyślnej, czy to z zamiarem bezpośrednim, czy przynajmniej ewentualnym. Całkowicie nieudowodnione i niemające oparcia w materiale dowodowym było więc stwierdzenie świadka D. S., że „w jej ocenie ta wypowiedź jest celowa, firma (...) śledzi trendy i widząc, że powód odbudowuje na nowo udział w rynku, publikuje takie sformułowania”. Było to wyłącznie przypuszczenie świadka, który powinien zeznawać na okoliczności faktyczne, a nie na sferę domysłów.

Na marginesie jedynie można wskazać, że prawidłowe było również ustalenie Sądu I instancji o braku jakiejkolwiek szkody po stronie powoda w wyniku zaistniałych zdarzeń. Nawet niezależnie od twierdzenia pozwanego, że przedmiotowa wypowiedź była jedynie małą częścią większego artykułu, który zawiera także znacznie dłuższe cytaty pochodzące od powoda, przedmiotowy cytat nie był wyróżniony ani w żaden sposób specjalnie wyeksponowany w artykule, zaś czytelnicy czasopisma (...) to przeważnie przedsiębiorcy prowadzący sklepy ze zwierzętami, tj. osoby bez edukacji prawniczej, to powód w toku całego postępowania nie wykazał, że poniósł jakąkolwiek szkodę w wyniku opublikowania spornej wypowiedzi. Te twierdzenia powoda były całkowicie gołosłowne. Wystarczy tu wskazać na zeznania świadka D. S., która najpierw zeznała, że: „Ta wypowiedź wpływała na naszą sytuację. Ponieśliśmy konsekwencje materialne, wytworzył się negatywny PR w prasie. Mieliśmy telefony od klientów, którzy pytali o wyjaśnienie. (…) Nie mamy wzrostu sprzedaży, jaki notowaliśmy w poprzednich latach. W momencie, kiedy sprawa się zaczęła, to była kryzysowa i trudna sytuacja dla firmy. Od tego momentu mieliśmy wstrzymaną sprzedaż. Musieliśmy podjąć kroki odwracające negatywny PR spowodowany publikacją.” (0:39:15 i n., nagranie k. 421), aby następnie stwierdzić: „Nie potrafię podać przykładów konkretnych konsekwencji artykułu.” (0:39:15 i n., nagranie k. 421) i „Trudno porównać, czy spadek sprzedaży nastąpił na skutek tej sytuacji, czy na skutek tego, że mieliśmy zabezpieczenie i nie wprowadzaliśmy do obrotu.” (0:51:30 i n., nagranie k. 421). Nie potrafiła więc wyjaśnić, jaką konkretnie szkodę poniósł powód i podnosiła jedynie, że bardzo mu zaszkodziła wypowiedź R. K. (1), ale nie była w stanie przytoczyć konkretnie żadnych danych uzasadniających jej twierdzenia o rzekomej znacznej szkodzie. Jedyne, co podnosiła świadek, to szkody wynikające z obowiązku zakrycia informacji naruszających patent pozwanego, co wynikało jednak nie ze spornej wypowiedzi, ale z zawarcia ugody przez powoda ze spółkami z grupy B. – na podstawie jej postanowień powód ma bowiem obowiązek zakrywać informacje o odstraszających właściwościach produktów S., a do tego doszło wcześniej do zabezpieczenia roszczenia. Żadnego innego dowodu w tym zakresie strona powodowa nie przedstawiła. Aczkolwiek szkoda nie stanowi warunku sine qua non roszczeń objętych pozwem (o czym będzie mowa poniżej), to powyższe świadczy dodatkowo o właściwej ocenie materiału dowodowego ze strony Sądu I instancji. Natomiast pozwany zwrócił słusznie uwagę na aspekt, że powód może wręcz odnieść korzyści ze spornej publikacji, gdyż omijając postanowienie zawartej ugody, odbiorcy są informowani o odstraszających właściwościach produktu S..

Powyższe świadczy o niezasadności wskazanych zarzutów prawa procesowego, co – w konsekwencji – oznacza niezasadność całego powództwa. Bez znaczenia pozostawała więc kwestia prawdziwości złożonego oświadczenia. Tym niemniej można wskazać, że w rozmowie z dziennikarką czasopisma (...) R. K. (1) został poproszony o streszczenie sytuacji biznesowej w kontekście sporu prawnego pomiędzy powodem a spółkami z grupy B.. Bezsporne było, że nie posiada on wykształcenia prawniczego i nie posługiwał się sformułowaniami prawniczymi, w sposób skrótowy i w przeważającej mierze ocenny, podsumowując status sporu zakończonego ugodą, jak to słusznie ustalił Sąd Okręgowy. W tym kontekście tej wypowiedzi nie można postrzegać jako nieprawdziwej lub fałszywej, jak zarzuca to powód, ale wypowiedź ocenną w świetle zaistniałego zdarzenia, a nie w kontekście produktu. Powód skupił się tak naprawdę na jednej kwestii zawartej w spornej wypowiedzi, tj. odstraszających właściwości produktu S., która miała wprowadzać odbiorców w błąd, podczas gdy istotny jest aspekt wypowiedzi. A ta została złożona jako ocena zawartej ugody, a nie jako ocena produktu powodowej spółki. Należało dać wiarę zeznaniom świadka R. K. (1), że to była „raczej jego interpretacja zaistniałej sytuacji, dla niego to było wprowadzenie klienta w błąd” (1:00:03 i n., nagranie k. 421). Świadczą o tym chociażby słowa „ Laboratorium (...) uznała nasze argumenty”, co jest prawdziwe (jeżeli już rozpatrywać to w tych kategoriach), gdyż argumenty spółek z grupy B. zostały wzięte pod uwagę i uznane przez powoda (bez względu, w jakiej mierze), skoro powód podpisał ugodę o określonej treści. Oczywistym jest, że gdyby powód nie uznał tych argumentów, gdyby były one całkowicie bezpodstawne, nie podpisałby ugody w sprawie. Z logicznego punktu widzenia, dla osoby, która nie ma pełnej znajomości pojęć prawnych, takie było właśnie rozumienie zawartej ugody.

Powód przyznał także, iż „ Laboratorium (...) zobowiązało się do nienaruszania patentu PL (...), tj., do nierozpowszechniania informacji, że produkty S. mogą być wykorzystywane do odstraszania stawonogów od zwierząt stałocieplnych do czasu wyga�ania stawonogów od zwierząt stałocieplnych do czasu wygaśnięcia patentu.”. Jak słusznie podnosiła strona pozwana, potwierdził tym samym, że naruszał patent, w przeciwnym razie nie mógłby chociażby wyrazić zgody na jego nienaruszanie w przyszłości. R. K. (1) stwierdził również w swojej wypowiedzi, że powód zdecydował się wycofać z opakowań i ulotek wszelkie informacje naruszające prawa wyłączne pozwanego. To jest właśnie istotą ugody pomiędzy spółkami i dlatego też powód wyraził zgodę na zobowiązanie do wycofania stwierdzenia dotyczącego „odstraszania" ze swojego opakowania i materiałów (§ 2 punkty 2-6 ugody). Doszło do tego poprzez zaczernianie informacji przede wszystkim na opakowaniach. W pewnym sensie prawdziwa była również wypowiedź R. K. (1), że komunikaty i opakowania, a także ulotka produktów S. wprowadzały w błąd. Powód kierował bowiem adresowane do klientów oświadczenia, które w istniejącym stanie prawnym i wobec będących w mocy patentów pozwanego nie mogły być do tych podmiotów adresowane. Zatem ich rozpowszechnianie wprowadzało w błąd, ponieważ zgodnie z wyłącznymi prawami patentowymi pozwanego, oświadczenia te były ograniczone tylko do produktów leczniczych pozwanego. Oświadczenia dotyczyły więc produktów, których zgodnie z prawem dotyczyć nie mogły, a przez to wprowadzały w błąd.

P. można wskazać, że powód nie wykazał, aby produkt, którego dotyczy (pośrednio) sprawa, miał właściwości odstraszające owady od zwierząt. Skoro czynem nieuczciwej konkurencji jest rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości o swoim lub innym przedsiębiorcy albo przedsiębiorstwie, w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody (art. 14 ust. 1 u.z.n.k.), to powód powinien wykazać (art. 6 k.c.) zaistnienie przesłanek z tego przepisu. Powoływał się przy tym na „opinie naukowców”, przy czym chodziło o opinie stanowiące załącznik nr 5 do pozwu (k. 69 i n.). Były to opinie prywatne, które są wyłącznie dokumentami prywatnymi (art. 245 k.p.c.) i są wyłącznie elementem twierdzeń strony postępowania, która się nimi posługuje. Przy tym trzeba zwrócić uwagę, że dotyczyły one kwestii patentu i jego naruszenia, nie zostały sporządzone na potrzeby niniejszej sprawy, nawet jeżeli w postępowaniu dotyczącym patentu zostałyby wykorzystane przez pełnomocnika spółek z grupy B.. Inny był bowiem cel sporządzenia tych opinii. Tak więc Sąd I instancji nie był nimi związany, co oznacza, że kwestia odstraszających właściwości produktu S. nie została udowodniona. Nie jest to również okoliczność powszechnie znana czy też znana sądowi z urzędu, a nie można jej było uznać za bezsporną. Także i z tego względu nie jest więc możliwe uznanie wypowiedzi R. K. (1) za nieprawdziwą. Niemniej, niewątpliwie, jak była o tym mowa, wypowiedź R. K. (1) miała przede wszystkim charakter ocenny zaistniałej sytuacji, do czego należy zastosować inną miarę, również przy ustalaniu odpowiedzialności cywilnej, niż do stanowczych wypowiedzi o charakterze faktograficznym. Jak słusznie podkreśla się w orzecznictwie, wypowiedź ocenna nie może być postrzegana w kategorii prawdy czy fałszu, jednakże zawsze zachodzi związek między oceną i ocenionym zdarzeniem. Adekwatność oceny do opisywanego prawdziwego zdarzenia uchyla jej bezprawność, nawet jeżeli w ocenie znajdują się sformułowania naruszające godność osobistą (zob. wyrok SN z dnia 2 kwietnia 2004 r., III CK 463/02, Legalis nr 227573). Jest to oczywiste, gdyż weryfikowalne według wymienionego kryterium prawdy i fałszu są jedynie wypowiedzi o faktach. Tymczasem, jak słusznie uznał Sąd I instancji, wypowiedź R. K. (1) była skrótową opinią na temat zakończonego sporu między stronami, która nie odbiegała od logicznej analizy sytuacji.

Odnosząc się do poszczególnych przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, jej celem jest zwalczanie nieuczciwej konkurencji (art. 1 u.z.n.k.), jak wskazuje sama nazwa aktu prawnego, przy czym art. 3 ust. 1 u.z.n.k. definiuje czyn nieuczciwej konkurencji jako działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeśli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta (typizując w ust. 2 czynu, opisane dalej w poszczególnych artykułach). Rozpowszechnianie nieprawdziwych danych o konkurencyjnym przedsiębiorcy jest jednym z częstszych przypadków próby nieuczciwego sposobu uzyskania rynkowej przewagi, przy czym nie sam fakt zagrożenia lub powstania straty po stronie innego przedsiębiorcy, lecz sposób realizacji mechanizmu rywalizacji pomiędzy konkurentami podlegać musi rozważeniu przy ocenianiu działań konkurencyjnych pod kątem sprzeczności z dobrymi obyczajami (art. 3 ust. 1 u.z.n.k.). Sposób ten powinien być weryfikowany każdorazowo w okolicznościach konkretnego miejsca i czasu przy uwzględnieniu, zasługujących na aprobatę w świetle norm moralnych i etycznych, zwyczajów dochodzenia przez przedsiębiorców do osiągania korzyści gospodarczych (zob. wyrok SN z dnia 2 stycznia 2007 r., V CSK 311/06, Legalis nr 82606). Oznacza to, że każde zachowanie przedsiębiorcy powinno być oceniane a casu ad casum pod kątem nieuczciwości i sprzeczności z aksjologią, na jakiej oparte są normy omawianej ustawy.

Jak wskazano, niezależnie od kwestii autoryzacji, która miała podstawowe znaczenie, wypowiedź R. K. (1) padła w określonym kontekście sytuacyjnym, była wyważona, wynikała z oceny stanu faktycznego i nie można jej przypisać zarzutu nieprawdziwości. Nie można więc o niej mówić jako sprzecznej z dobrymi obyczajami, aczkolwiek – wbrew stanowisku pozwanego – działania pracownika należy oceniać jako działania samego przedsiębiorcy, jeżeli są dokonywane w ramach powierzonych mu czynności. Słusznie zatem Sąd I Instancji przyjął, że „mając na uwadze powyższe rozważania, w niniejszej sprawie brak jest również przypisania odpowiedzialności pozwanego na podstawie art. 3 ust. 1 u.z.n.k., zgodnie z którym czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta”. Reasumując, opublikowanie przez wydawcę prasowego nieautoryzowanej wypowiedzi pracownika pozwanego, w którego zakresie obowiązków nie leży wypowiadanie się na tematy prawne (leży natomiast możliwość wypowiada się na inne kwestie), a który wypowiedział się w takich, a nie innych okolicznościach faktycznych stworzonych przez dziennikarza, nie można uznać za sprzeczne z prawem czy dobrymi obyczajami. Co więcej, jak była o tym mowa, R. K. (1) ocenił zaistniałą sytuację, stwierdził, jak rozumie ugodę i brak jest wymogu, aby były przedstawione przez niego argumenty obu stron. Dokonał on takiej oceny zawartej ugody i nie stanowiło to czynu nieuczciwej konkurencji. Oznacza to, że Sąd I instancji nie dokonał błędnej wykładni art. 3 ust. 1 i art. 14 u.z.n.k., skoro zachowanie pozwanego (w wyniku zachowania jego pracownika) nie wyczerpuje znamion jakiegokolwiek czynu, o jakim mowa w ustawie.

W kontekście art. 14 ust. 1 u.z.n.k. trzeba wskazać, że Sąd I Instancji nie wyraził poglądu, jakoby cel szkodzenia lub przysporzenia korzyści „powinien przejawiać się w gwałtownym załamaniu sprzedaży”. Sąd ten wskazał jedynie, że: „Dla zaistnienia czynu nieuczciwej konkurencji z art. 14 u.z.n.k. jest konieczne, aby działanie przedsiębiorcy spełniało łącznie następujące przesłanki. Po pierwsze, działanie musi polegać na rozpowszechnianiu informacji. Po drugie, informacje te mają być nieprawdziwe (fałszywe) lub wprowadzające w błąd. Po trzecie, informacje muszą dotyczyć samego przedsiębiorcy, który je rozpowszechnia (naruszyciela), jego przedsiębiorstwa, towarów albo usług lub osoby innego przedsiębiorcy, jego przedsiębiorstwa, towarów lub usług. Po czwarte, informacje mają być rozpowszechniane w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody. Wskazane przesłanki mają charakter kumulatywny. W konsekwencji, brak realizacji chociażby jednej z tych przesłanek uniemożliwia kwalifikację określonego działania jako czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 14 u.z.n.k.”. Jak wskazuje się w doktrynie. zakres stosowania art. 14 u.z.n.k. ogranicza w znacznej mierze wymóg działania sprawcy w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody. Wymóg ten wprowadza do przepisu warunek znacznie dalej idący niż przewidziane art. 3 ust. 1 ustawy zagrożenie interesu innego przedsiębiorcy lub klienta. Delikt z art. 14 u.z.n.k. jest spełniony tylko wtedy, gdy sprawca działa świadomie, a zatem z winy umyślnej. Postanowienie to znacznie ogranicza zakres bezpośredniego stosowania tego przepisu (M. Kępiński, w: Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Komentarz, pod red. J. Szwaji, Warszawa 2016, art. 14, Nb 4). Tak więc sprawca czynu z art. 14 u.z.n.k. musi mieć świadomość możliwości wywołania wprowadzającego w błąd skutku (E. Nowińska, M. du Vall, Komentarz do ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, Warszawa 2001, s. 99). Aczkolwiek w doktrynie zdarzają się i głosy przeciwne, to treść przepisu jest jasna i czytelna, a działanie sprawcy ma być ukierunkowane. W orzecznictwie przyjmuje się właśnie, że przesłanką skutecznego postawienia zarzutu na podstawie art. 14 u.z.n.k. jest właśnie stwierdzenie, że sprawca działał z winy umyślnej, celowo, zmierzając do uzyskania korzyści lub wyrządzenia szkody. Z tego punktu widzenia istotny jest cały kontekst rozpowszechnienia informacji, gdyż okoliczności i sposób działania na konkurencyjnym rynku są elementami oceny pod kątem sprzeczności z dobrymi obyczajami. Działający musi więc postępować świadomie i w sposób nieuczciwy (zob. np. wyrok SN z dnia 9 października 2014 r., IV CSK 56/14, Legalis nr 1086893, wyrok SA w Poznaniu z dnia 27 września 2012 r., I ACa 647/12, niepubl., wyrok Sądu Apelacyjnego W Warszawie z dnia 15 maja 2015 r., I ACa 1458/14, Legalis nr 1337287). Tym samym przypisanie odpowiedzialności z ww. przepisu wymaga wykazania, że sprawca świadomie, chcąc lub co najmniej godząc się na to, rozpowszechniał wiadomości wprowadzające w błąd i czynił to z tym konkretnym wyżej wymienionym zamiarem. Wina umyślna w prawie cywilnym przyjmuje (analogicznie jak w prawie karnym) dwie postacie: dolus directus, gdy sprawca chce poprzez swoje zachowanie wyrządzić drugiemu szkodę, oraz dolus eventualis, gdy działając, co najmniej godzi się na nastąpienie takiego skutku (zob. Z. Radwański, Zobowiązania – część ogólna. Warszawa 2003, s. 183). W doktrynie podnosi się nawet, że działanie „w celu” oznacza kierunkowość zamiaru, a nie akceptację przez niego negatywnych skutków działania (zob. M. Zdyb, Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Komentarz, Warszawa 2011, komentarz do art. 14). Sąd I instancji przeprowadził wykładnię art. 14 ust. 1 u.z.n.k. w kontekście wymaganego zamiaru działania sprawcy, co jest niezbędnym elementem uznania, że doszło do naruszenia uczciwej konkurencji. A jak była mowa wcześniej, takiego zamiaru nie sposób przypisać pracownikowi pozwanej spółki. Przy przyjęciu poglądu, że omawianym przepisem objęty jest tylko czyn popełniony w zamiarze bezpośrednim, w ogóle nie sposób – w odniesieniu do stanu faktycznego – mówić o popełnieniu takiego czynu przez pracownika pozwanego. Gdyby jednak przyjąć szerszą (prawidłową) wykładnię przepisu, a więc że w jego zakres zastosowanie art. 14 u.z.n.k., oprócz czynów popełnionych w zamiarze bezpośrednim, wchodzą sytuacje, gdy sprawca jedynie akceptował konsekwencje swojego działania, a wyrządzenie szkody bądź przysporzenie korzyści nie było jego bezpośrednim celem, gdyż działanie było w rzeczywistości ukierunkowane na coś innego, to i tak w działaniu R. K. (1) nie sposób przypisać zamiaru ewentualnego.

Sąd I instancji wypowiedział się również na temat „gwałtownego załamania się sprzedaży”, oceniając zeznania świadka D. S., uznając je – co prawda – za wiarygodne, jednak niemające istotnego znaczenia dla ustalenia stanu faktycznego w niniejszej sprawie. Świadek przedstawiała bowiem w treści zeznań swoje subiektywne oceny i opinie, które nie miały potwierdzenia w pozostałym zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym. Kierując się zasadami doświadczenia życiowego, nie sposób przyjąć, że na skutek jednej wypowiedzi pracownika pozwanego w czasopiśmie branżowym dotyczącej sporu o patent na skład produktu może gwałtownie załamać się sprzedaż oferowanego przez powodową spółkę produktu. Powyższe oznaczałoby, że uprzednio klienci kupowali produkty powoda bez względu np. na jego skuteczność, co byłoby nielogiczne. Do tego należy dodać, o czym była mowa wcześniej, że świadek nie potrafiła podać żadnych konkretnych skutków wypowiedzi, jak i tego, czy do ewentualnych reperkusji nie doszło z powodu zabezpieczenia i że brak było jakichkolwiek dowodów na „gwałtowną szkodę, jaką miała ponieść powodowa spółka w związku z publikacją spornej wypowiedzi”. Skoro powód podnosił, że sporna wypowiedź wyrządziła mu taką szkodę, w szczególności – jak można rozumieć – w powiązaniu z utratą wizerunku, to Sąd Okręgowy słusznie ocenił to twierdzenie w kontekście materiału dowodowego. Ta kwestia nie miała jednak podstawowego znaczenia w niniejszej sprawie, jak była o tym mowa, a w orzecznictwie zwraca się uwagę na brak konieczności wystąpienia konkretnej szkody lub korzyści wynikającej z rozpowszechniania nieprawdziwych informacji (zob. wyrok SN z dnia 26 stycznia 2006 r., V CSK 83/05, Legalis nr 208532, wyrok SA w Warszawie z dnia 22 września 2009 r., VI ACa 267/09, OSG 2010, nr 3, poz. 22). Istotne było bowiem, że nie zachodziły ww. przesłanki zastosowania art. 14 ust. 1 u.z.n.k., w szczególności nie doszło do rozpowszechnienia informacji przez pracownika pozwanej (skoro została ona rozpowszechniona przez wydawnictwo mimo braku autoryzacji), nie była ona nieprawdziwa lub wprowadzająca w błąd, a nadto nie zachodził cel przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody. Celem art. 14 u.z.n.k. jest konieczność zapewnienia ochrony uczestnikom obrotu przed wypowiedziami, które mogłyby ich poniżyć w oczach opinii publicznej i konsumentów, a nie taki był kontekst spornej wypowiedzi.

Niezasadny był więc zarzut naruszenia art. 14 u.z.n.k. W zakresie braku zastosowania art. 3 tej ustawy trzeba zwrócić uwagę na stanowisko wyrażone w orzecznictwie, że określone zachowania strony wymagają najpierw oceny przez pryzmat przesłanek ustawowych charakteryzujących poszczególne czyny nieuczciwej konkurencji, a określone w przepisach rozdziału drugiego. Dopiero gdy to zachowanie nie mieści się w katalogu któregokolwiek z czynów przewidzianych w przepisach tego rozdziału ustawy, należy ocenić to działanie na podstawie art. 3 ust. 1 u.z.n.k., z uwzględnieniem przesłanek przewidzianych w tym przepisie (zob. np. wyrok SN z dnia 24 lipca 2003 r., I CKN 477/01, Legalis nr 61181). Nieco inaczej wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 30 maja 2006 r. (I CSK 85/06, OSP 2008, nr 5, poz. 55), uznając, że czyny nieuczciwej konkurencji – oprócz przepisu z części szczegółowej ustawy – każdorazowo podlegają ogólnym przesłankom odpowiedzialności za czyn nieuczciwej konkurencji z art. 3 ust. 1 u.z.n.k.

Ta kwestia była również przedmiotem rozważań Sądu I instancji, który uznał, że brak jest przypisania odpowiedzialności pozwanego na podstawie art. 3 u.z.n.k., zgodnie z klauzulą generalną zawartą w tym przepisie. Sąd ten uznał bowiem, że brak jest podstaw do uznania, iż udzielenie wypowiedzi przez pracownika pozwanego na temat, co do którego nie miał prawa się wypowiadać, zawierającej prawdziwe stwierdzenie, aczkolwiek w sposób niepoprawnie sformułowanej (przy czym trudno oczekiwać od osoby, która nie posiada wykształcenia prawniczego, aby posługiwała się pojęciami prawniczymi), stanowiło działanie z sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami. Wywody apelacji także w tym przedmiocie stanowią polemikę ze stanowiskiem Sądu Okręgowego i przedstawienie własnej oceny zaistniałych zdarzeń. W odniesieniu do art. 3 u.z.n.k. Sąd ten słusznie nie wywodził, że do zaistnienia czynu nieuczciwej konkurencji wymagana jest przesłanka winy, a wina była odnoszona do czynu stypizowanego w art. 14 ustawy. Jednocześnie, jak była o tym mowa, nie można było w niniejszej sprawie zastosować również klauzuli generalnej wynikającej z art. 3 u.z.n.k.

Niezasadny był również zarzut naruszenia art. 18a u.z.n.k, który nie dotyczy niniejszej sprawy. W tym przepisie jest mowa, że ciężar dowodu prawdziwości oznaczeń lub informacji umieszczanych na towarach albo ich opakowaniach lub wypowiedzi zawartych w reklamie spoczywa na osobie, której zarzuca się czyn nieuczciwej konkurencji związany z wprowadzeniem w błąd. Stanowi on wyjątek od zasady ei incubit probatio qui dicit non qui negat, wyrażonej w art. 6 k.c. i art. 232 k.p.c. i wyłącza stosowanie tych przepisów w zakresie, w jakim sam normuje rozkład ciężaru dowodu. Może mieć zastosowanie do czynów nieuczciwej konkurencji przewidzianych w art. 10 i 16, jak również art. 14 u.z.n.k., jeśli rozpowszechniane i oceniane na podstawie tych przepisów informacje nieprawdziwe lub nieścisłe miałyby charakter reklamowy (zob. szerzej J. Szwaja, K. Jasińska, w: Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Komentarz, pod red. J. Szwaji, Warszawa 2016, art. 18a, Nb 3). Wskazuje się jednak, że poprawniejsze byłoby ograniczenie stosowania tego wyjątkowego przepisu wyłącznie do czytelnie prowadzonej reklamy, o której mowa w art. 16 ustawy, z pominięciem odnoszenia go do bliżej niezidentyfikowanych „emanacji” reklamy na opakowaniach i towarach, ale wymagałoby to zmiany redakcji przepisu (w ich ocenie aktualnie niezdefiniowane na gruncie tej ustawy pojęcie „reklamy” prowadzi do rozszerzającej wykładni lex specialis; zob. E. Nowińska, M. du Vall, Komentarz do ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, Warszawa 2013, art. 18a, teza 2). Podobnie w orzecznictwie podkreślono, że przerzucenie ciężaru dowodu obejmuje wyłącznie twierdzenia zawarte w reklamie, której emanacją mogą być także oznaczenia i informacje znajdujące się na towarach lub ich opakowaniach (wyrok SA w Poznaniu z dnia 12 grudnia 2013 r., I ACa 958/13, Legalis nr 775901). Ten przepis, jako wyjątek, nie może podlegać wykładni rozszerzającej, jak to próbował czynić powód. Nie jest dopuszczalne zastosowanie art. 18a u.z.n.k. do przerzucenia ciężaru dowodu prawdziwości wypowiedzi dla prasy, a tym bardziej takich wypowiedzi dla prasy, które nie uzyskały autoryzacji, jak miało to miejsce w niniejszej sprawie.

W kwestii naruszenia art. 439 w zw. z art. 430 k.c. w zw. z art. 120 § 1 k.p., co sprowadzało się do odpowiedzialności pozwanego – według powoda – za działanie pracownika, to w orzecznictwie panuje ugruntowany pogląd, że należy rozróżniać pojęcia „wykonywanie zadań w ramach stosunku pracy”, i „popełnienie czynu przy sposobności wykonywania zadań w ramach stosunku pracy”. Przepisy art. 430 k.c. i art. 120 § 1 k.p. nie mają bowiem zastosowania, czyli obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przez pracownika osobie trzeciej nie obciąża pracodawcy, gdy wyrządzenie tej szkody nastąpiło jedynie przy sposobności zatrudnienia w zakładzie pracy, tj. nie przy wykonywaniu powierzonych pracownikowi zadań w stosunku pracy (zob. wyrok SN z dnia 5 maja 1998 r., I CKU 110/97, Legalis nr 345493, zob. też uchwały 7 sędziów SN – zasady prawne: z dnia 12 czerwca 1976 r., III CZP 5/76, OSNCP z 1977, nr 4, poz. 61 i z dnia 16 października 1976 r., III CZP 38/76, OSNCP 1977, nr 6, poz. 76, wyrok SN z dnia 30 maja 1980 r., I CR 139/80, OSPiKA 1981, nr 9, poz. 163). Jak była o tym mowa, o ile do uprawnień R. K. (1) należał kontakt z mediami, to udzielanie wypowiedzi dla prasy w skomplikowanych kwestiach prawnych do takich uprawnień nie należało, a więc nie można mówić o czynie w ramach obowiązków służbowych. Do tego należy dodać szeroko omówioną kwestię braku autoryzacji. Gdyby nawet udzielanie spornej wypowiedzi do prasy należało do jego obowiązków (co nie ma uzasadnienia w stanie faktycznym), to i tak pozwanemu nie można przypisać zarzucanego mu czynu. Oznacza to, że wskazane przepisy nie miały zastosowania.

Reasumując, zaskarżony wyrok odpowiadał prawu, zaś podniesione w apelacji zarzuty nie mogły spowodować jego zmiany (czy tym bardziej uchylenia).

Mając powyższe na względzie, na podstawie art. 385 k.p.c., Sąd Apelacyjny orzekł jak w punkcie I sentencji.

O kosztach postępowania apelacyjnego Sąd Apelacyjny orzekł na podstawie art. 98 k.p.c. w zw. z § 2 pkt 5 w zw. z § 10 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (t.j. Dz.U. z 2018 r., poz. 265 ze zm.), z uwagi na wartość przedmiotu zaskarżenia.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Edyta Kaczmarek-Kępińska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację:  Ewa Stefańska,  Dariusz Dąbrowski
Data wytworzenia informacji: